Obaj zawodnicy są poddawani wyrywkowym testom antydopingowym przez USADA. Jeżeli któryś zostanie przyłapany na wspomaganiu się niedozwolonymi środkami, będą mu grozić cztery lata dyskwalifikacji. Obóz Pacquiao chciał dodatkowo potężnej kary finansowej. - Dzisiaj zostaliśmy poinformowani, że Mayweather odrzucił naszą propozycję. Manny chciał, aby za oblany test trzeba było zapłacić pięć milionów dolarów - oświadczył w czwartek doradca "Pacmana" Michael Koncz. Dyrektor generalny Mayweather Promotions Leonard Ellerbe odpowiada, że jeżeli Pacquiao i jego ludziom tak na tym zależy, mogli poruszyć tę kwestię w trakcie negocjacji. - Michael Koncz to idiota, Pacquiao powinien się wstydzić, że ma takiego reprezentanta. Jest jasne, że Koncz nawet nie czytał kontraktu. Dlaczego pozwoliłyby swojemu zawodnikowi podpisać coś, z czego nie jest zadowolony? Jeżeli ten kretyn nie zajął się tym wszystkim przed podpisaniem umowy, to wyłącznie jego problem. To po prostu słaba próba zdobycia rozgłosu - stwierdził. Koncz wyjaśnił, że nie zajął się tym wcześniej, bo zależało mu na tym, aby doprowadzić do walki, a jako że negocjacje miały bardzo delikatny charakter, nie chciał zrobić niczego, co mogłoby je przerwać. - Do niczego Mayweathera nie zmusimy. Daliśmy im po prostu szansę, aby udowodnili, że za ich słowami idą czyny, jednak oni z niej nie skorzystali. Nie będę spekulować, dlaczego - powiedział. Od czasu rozpoczęcia treningów Pacquiao był już dwukrotnie testowany przez USADA. Ellerbe nie wie, ile próbek pobrano od Mayweathera, ale stwierdził, że przedstawicieli agencji w gymie pięściarza widział już trzy lub cztery razy.