Amerykanin chce się zmierzyć z Pacquiao 2 maja. Wyczekiwana od lat walka zapisałaby się z pewnością jako najbardziej dochodowa w historii boksu, ale niekoniecznie najbardziej emocjonująca. "Pacman" tłumaczy, że to przez defensywny styl Mayweathera, który według niego usypia kibiców. - To szaleństwo. Kiedy tylko powiedziałem, że chcę tej walki, Pacquiao zaczął narzekać, że nie będę stać naprzeciwko niego i się z nim bić. To jest boks, a nie bijatyka - odpowiada Mayweather. - Niech Pacquiao przypomni sobie walkę z Marquezem. Próbował zgrywać twardziela, a skończył na deskach. Tutaj chodzi o to, kto jest mądrzejszy, a nie mocniejszy. Z Brandonem Riosem jakoś nie wojował, tylko boksował. On wie, że ze mną nie wygra, czuje to w głębi serca. Wszyscy próbują wciągnąć mnie w bijatykę, ale nikomu to się nie udaje. Mógłbym to zrobić, bo jestem od niego większy, silniejszy i inteligentniejszy. - Nie uznajemy jednak przyjmowania ciosów. Ja zadaję ciosy, nie przyjmuję. I zgarniam za to olbrzymie pieniądze. Nie wiem, jak można uważać moje walki za nudne - mówi Mayweather. - Boks to sztuka, a ja jestem artystą i maluję piękne obrazy. Zakrwawione usta, rozbite nosy, rozcięte wargi, połamane żebra - to nie jest piękne - twierdzi Amerykanin.