Po 10 rundach pojedynku w Moskwie, poprzedzającego starcie Władimira Kliczki z Aleksandrem Powietkinem, bliższy zwycięstwa był Drozd. Rosjanin prowadził na kartach punktowych dwóch sędziów (99-93, 95-94), trzeci widział lekką przewagę Polaka (96-94). Znakomicie przygotowany Drozd wyręczył jednak sędziów i sam zakończył walkę. W 11. rundzie zasypał Masternaka gradem ciosów i sędzia ringowy widząc słaniającego się na nogach mistrza ogłosił zwycięstwo gospodarza przez techniczny nokaut. Niektórzy obserwatorzy uważali, że Massimo Barrovecchio podjął decyzję o poddaniu Polaka zbyt pochopnie i ten mógł kontynuować walkę, ale dominacja Drozda w tej rundzie nie podlegała dyskusji i wyglądało na to, że Rosjanin lada moment wygra przez nokaut. Dla "Mastera" to pierwsza porażka w zawodowej karierze. Wcześniej wygrał 30 pojedynków, w tym 22 przez nokaut. Bilans Drozda to 37 zwycięstw (26 KO) i porażka przed czasem w starciu z Firatem Arslanem siedem lat temu. Wydawało się, że Masternak bardzo dobrze rozumie się z trenerem Gmitrukiem, ale po feralnej wyprawie do Moskwy panowie zdecydowali się zakończyć współpracę i wymienili kilka uwag na swój temat w wywiadach prasowych. Na łamach "Przeglądu Sportowego" Masternak przyznał, że nie miał żadnego planu na pojedynek z Drozdem. "Nie mieliśmy planu A, nie mówiąc o planach B i C. Przygotowania nie były dobre, wszystko się nie układało, jakby nie kontuzja, to mimo wszystko i tak myślę, że walkę bym wygrał. Tę błędy mogłyby wyjść jednak w kolejnej walce, której mogłaby się skończyć jeszcze gorzej" - zaznaczył pięściarz w rozmowie z "PS". Natomiast trener Gmitruk, w wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej" podkreśla, że miał niewielki wpływ na przygotowania swojego podopiecznego. To nie on dobierał sparingpartnerów z wagi ciężkiej (nie przydali się imitując szybkiego i zwrotnego Drozda), nie decydował również o treningu siłowym "Mastera". Zdaniem trenera pięściarz "przesadził" z wizytami na siłowni. "Powinienem uderzyć pięścią w stół i podziękować wcześniej, ale nawet nie pomyślałem, że mogę zostawić zawodnika przed tak ważną walką. Kolejnych błędów jednak już nie popełnię. Autobus z drużyną Mateusza pojedzie dalej bez Gmitruka. Ja wysiadam, mam co robić" - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z Januszem Pinderą z "Rzeczpospolitej".