"Oczywiście, że chciałoby się wejść na ringu i szybko znokautować przeciwnika, aby nie dać sędziom możliwości podejmowania decyzji. Ostatnio takie kontrowersje w walkach mistrzowskich miały miejsce. Drozd będzie miał asa w rękawie w postaci własnej publiczności, ale z drugiej strony to dodatkowa presja. Ja takiej nie odczuwam, bo w Moskwie będzie 17 tysięcy kibiców, a ja rywalizowałem we Wrocławiu przy 40 tys. W Rosji czeka nas więc tylko... małe wydarzenie" - powiedział Masternak na konferencji prasowej w Warszawie. 26-letni wrocławianin po raz pierwszy będzie bronił pasa mistrza Europy. O Droździe mówi, że ma bardzo niebezpieczną zwłaszcza lewą rękę, którą potrafi skutecznie uderzyć i w dystansie, i w półdystansie. "Skutecznie mu tę broń wyeliminuję. Jak mówi idol młodzieńczych lat Andrzej Gołotą, trzeba wygrać. Plan jest prosty - boksować mądrze, skutecznie i taktycznie, może na lekkim pressingu" - dodał Masternak. W trakcie przygotowań Polak spędził pięć tygodni w Berlinie, bowiem związany jest umową z niemiecką grupą Sauerland. Największe wrażenie wywarły na nim springi z innym Rosjaninem - Denisem Bojcowem. "Z tak silnie bijącym zawodnikiem jeszcze nie rywalizowałem. Jak na wagę ciężką, jest dość szybki, ma dobry lewy prosty i - nie licząc braci Kliczków - na dziś to jedyny zawodnik, który ma szansę wygrywać z bokserami pokroju Aleksandra Powietkina czy Derecka Chisory" - stwierdził mistrz Europy kat. junior ciężkiej. Masternak będzie walczył z Drozdem tuż przed arcyciekawą potyczką Ukraińca Władimira Kliczki z Rosjaninem Powietkinem o kilka pasów wagi ciężkiej. "Słyszałem, że w Moskwie są już minusowe temperatury, więc postaram się rozgrzać rosyjską publiczność przed walką wieczoru. Myślę, że nasz pojedynek ją nawet przegrzeje, a po werdykcie fani Drozdowa będą niepocieszeni...". Nowym sponsorem jednego z najlepszych polskich pięściarzy została firma produkująca luksusowe statki. Do współpracy z Masternakiem namówił jej właściciela słynny pięściarz Dariusz Michalczewski. "Masternak bardzo poważnie podchodzi do sportu, ma odpowiedni dystans między sukcesem i skromnością. Dzielę się z nim swoim doświadczeniem, podpowiadam nie tylko w kwestiach sportowych, ale również jak ma rozmawiać na przykład z mediami. Ze sponsorem ja za niego negocjuję i robię to całkowicie bezinteresownie. Wiem, że do wielkich zwycięstw są potrzebne pieniądze i je zorganizowałem" - przyznał wieloletni czempion federacji WBO w półciężkiej. Michalczewski jest przekonany o sobotniej wygranej z Drozdem i liczy, że w niedalekiej przyszłości dojdzie do konfrontacji Masternaka z Krzysztofem Włodarczykiem, mistrzem WBC w tej samej wadze. "To byłaby walka numer jeden w Polsce. Słyszę o pojedynku Włodarczyka z Albertem Sosnowskim, ale co to za walka? To jakieś kpiny. Kwestią czasu jest kiedy Masternak dostanie bój o mistrzostwo świata" - dodał "Tygrys" Michalczewski. Trener Andrzej Gmitruk ujawnił, że na treningach Masternak sporo czasu poświęcił pracy nad ciosami na tułów. "Między linami nie należy czekać na błędy Drozda, tylko samemu dążyć do pressingu, stosować zmienność ataku góra-dół. Chcemy przerwać marzenia Grigorija o pięknej karierze. Ma on lewy prosty w swoim repertuarze, ale to nie jest takie uderzenie, z którego słynął Darek Michalczewski. Czasem powrót tej lewej ręki jest niechlujny, Drozd wtedy się odkrywa" - ocenił doświadczony szkoleniowiec, wcześniej współpracujący m.in. z Tomaszem Adamkiem i Gołotą. Z kolei Michalczewski pokusił się o ocenę szans Powietkina w walce z młodszym z braci Kliczków. "O ile wcześniej przeciwnicy Władimira Kliczki, jak Mariusz Wach, mieli może z 10 proc. szans, zresztą i tak nadmuchanych, to teraz Powietkinowi daję takie mocne 30 proc. Wreszcie Ukrainiec będzie miał prawdziwego przeciwnika".