- Nie sądzę, aby piąta walka była potrzebna. Rozumiem jednak, że Manny chce rewanżu - mówi Meksykanin, dodając, że jego pięściarska przyszłość spoczywa teraz w rękach żony, której obiecał, że po czwartym pojedynku odejdzie na emeryturę: - Złożyłem obietnicę i wiem, że jestem teraz jej dłużnikiem. 39-letni pięściarz wrócił niedawno do Meksyku i na spokojnie obejrzał czwartą potyczkę z "Pac Manem". Jak twierdzi, po nokautującym uderzeniu, które doprowadziło do płaczu małżonkę Filipińczyka, wcale nie udzielił mu się szampański nastrój. - Równie dobrze mogło się to przydarzyć i mnie. Obaj jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo i było mi bardzo przykro, kiedy zobaczyłem żonę Manny’ego we łzach - mówi.