Artur Gac, eurosport.interia.pl: Jak bardzo prawdopodobna jest walka z Arturem Szpilką? Mariusz Wach: - Jak doskonale wiadomo, rozmowy trwają. Może jeszcze w tym tygodniu podpiszemy jakieś "papierki" i walka z Arturem stanie się faktem. Pan jest zdecydowany walczyć ze "Szpilą"? - Każdy wie, łącznie z promotorem Artura Andrzejem Wasilewskim, jaki jest mój stosunek do boksu. Z każdym mogę się bić, wszędzie i o każdej porze. Dlatego tu od początku w ogóle nie chodziło o to, czy ja się zgodzę, tylko czy sztab Szpilki podejmie ryzyko takiej walki. O ile jeszcze jakiś czas temu, gdy Szpilka był na fali wznoszącej i wydawało się, że może zawojować wagą ciężką, większość kibiców zapewne wskazywałaby na niego. Z kolei dzisiaj, mam wrażenie, typy fanów mniej więcej rozkładają się po równo. - (śmiech) Ja nawet wtedy, gdy Artur był w najlepszej formie, bez żadnego zawahania i większego treningu mógłbym z nim wejść do ringu i walczyć. Po prostu doskonale znam jego styl, widziałem jego walki, parę razy toczył pojedynki przede mną. Ostatnie występy Artura potwierdziły wszystkie moje przypuszczenia na temat tego, jakim jest zawodnikiem. Chce pan powiedzieć, mówiąc językiem bokserskim, że Artur Szpilka jest dzisiaj pięściarzem już "naruszonym", a przez to jeszcze mniej groźnym niż wcześniej? - Tak i wcale nawet nie chodzi o nokauty, a bardziej o styl, w jakim przegrywał. To musiało odbić się na jego psychice i nadal się odbija. Ostatnia porażka z Adamem Kownackim nie naruszyła go fizycznie, ale psychicznie bardzo mocno go dotknęła. Artur bardzo ją przeżywał. Jego wielkim minusem jest głowa. Porażka z niedocenianym Kownackim nadal ciąży mu na psychice? - Oczywiście. Dlatego teraz będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony, co też nie będzie mu pomagało. Do gali jest jeszcze trochę czasu, a Artur za dużo myśli przed walkami. Te wszystkie konferencje, które nas czekają i cała otoczka gali... Szpilka na pewno musi sobie wszystko mocno poukładać w głowie, żeby wejść do ringu skoncentrowanym i w doskonałej formie, bo ja na pewno będę bardzo dobrze przygotowany do takiego pojedynku. Przypuszcza pan, że sytuacja może się powtórzyć i Szpilka znów, im mniej czasu pozostanie do walki, będzie się "grzał"? - Teraz będzie miał problem, bo za bardzo nie ma co na mnie gadać i to może być dla niego małym minusikiem. Innych obrażał, między innymi Kownackiego, a na mnie chyba nie może powiedzieć żadnego złego słowa. A ewentualnie z czego mógłby zadrwić lub zaśmiać się pod pana adresem? - Nie mam pojęcia, w każdym razie niech wie, że to nie zrobi na mnie żadnego wrażenia. Do wszystkich spotkań będę podchodził bez emocji, bo wiem, jaki jest Artur. Ja będę jak zawsze, na luzie, a on niech się denerwuje podczas konferencji. Im bardziej wszystko będzie po mnie spływać, tym silniej będzie jego frustrowało. A jeśli chodzi o przygotowania do walki, to mocno "odpalę" we wrześniu. Ma pan poczucie, że ostatnia walka z Jarrellem Millerem, mimo że przegrana, coś odblokowała w pana psychice? Wreszcie, na tle wymagającego rywala, zaczął pan zadawać ciosy, prezentując niezłą aktywność. Słowem, po okresie kilkuletniego marazmu, w końcu wyglądał pan nieźle. - Wydaje mi się, że więcej zyskałem w poprzedzającej starcie z Millerem walce w Niemczech z Erkanem Teperem. Czuję, że to starcie pozwoliło mi się odblokować. Z Millerem też nie byłem chłopcem do bicia, niestety przegrałem przez kontuzję, bo od drugiej rundy boksowałem ze złamaną ręką w dwóch miejscach. Niemniej psychicznie czułem się w ringu, na jego terenie, znakomicie. Nie miałem żadnej "spinki" i zrobiłem wszystko, co byłem w stanie z uwagi na tamte okoliczności. To oznacza, że w starciu ze Szpilką nie będzie pan odczuwał ułamka czegokolwiek, co mogłoby zachwiać pana psychiką? - Gdybym widział po walkach Artura, że ma czym uderzyć lub jest silny, to mógłbym się czegoś obawiać. A tak nie jest. Słynę z tego, że mam mocną szczęką, a akurat o jego ciosy się nie boję. Wiadomo, że będzie szybszy i będzie ważył mniej ode mnie, a moim zadanie będzie zniwelowanie szybkości, poprzez umiejętne skracanie dystansu. Spodziewa się pan, że Szpilka absolutnie nie będzie wchodził w wymiany, prezentując bezpieczny dla siebie boks? - Naturalnie, przecież Artur nigdy nie podejmował ryzyka, a jeśli to robił, to wiemy, jak to się dla niego kończyło. Podejrzewam, że nie podejmie ani jeden próby, którą mógłby mnie zaskoczyć. Na sto procent. Będzie "skakał" na środku ringu, lecz nie jest takim czarodziejem ringu, żebym nie był w stanie dobrać się do niego. Na ile rund ma być zakontraktowany pojedynek? - Mnie bardziej zależało na 12 rundach, ale sztab Artura stwierdził, że to za długi dystans, więc zgodziłem się na 10 rund. To świadczy, że mają jakieś obawy... Rozmawiał Artur Gac