Wysoce prawdopodobne starcie Wacha ze Szpilką ma być walką wieczoru 10 listopada, najpewniej w nowej hali widowiskowej w Gliwicach.Na "tak" są już wszyscy: Wach, Szpilka, Wasilewski oraz trener "Szpili" Andrzej Gmitruk. Aby polsko-polski pojedynek w wadze ciężkiej oficjalnie został "zaklepany", brakuje już tylko podpisów pod kontraktem. Trzy dni temu w rozmowie z dziennikarzem eurosport.interia.pl 38-letni Wach przyznał, że swój podpis jest w stanie złożyć do piątku. Dzisiaj już wiemy, że ze strony "Wikinga" formalności będą dopełnione za co najmniej dziesięć dni. Od piątku bowiem podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego przebywa w Londynie, a do Polski wróci 13 sierpnia. Zawodnik przyznał, że nic niepokojącego nie powinno się wydarzyć, bo do ustalenia pozostały już tylko detale. Do pojedynku z rodakiem pali się także Szpilka, lecz on sam też nie podpisał "papierów". Z naszych informacji wynika, że pięściarz z Wieliczki nie ustalił jeszcze ostatecznej gaży za ten pojedynek, a znów ma zarobić krocie. Chodzi o kilkaset tysięcy złotych netto. W rozmowie z eurosport.interia.pl Wasilewski, pytany o powody kontraktowania walki na dystansie 10 rund, stwierdził, że sprawa jeszcze jest otwarta. - Jeśli znajdziemy jakiś ciekawy, interkontynentalny tytuł, to stanie na 12 rundach - zapewnił szef grupy KnockOut Promotions. Artur Gac