Według Wacha Gmitruk był najlepszym i najbardziej doświadczonym trenerem boksu w Polsce. "Miałem do niego wielki szacunek i ceniłem jego umiejętności. Miał dobre podejście do zawodników, wychował wielu wspaniałych bokserów, jak Andrzeja Gołotę czy Tomasza Adamka. Jeszcze dziesięć dni temu spotkaliśmy się w ringu podczas mojej walki w Gliwicach, gdy prowadził Artura Szpilkę. Naprawdę trudno pogodzić się z tym, co się stało. Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. To ogromna strata" - przyznał Wach. Pochodzący z Krakowa bokser właśnie za namową Gmitruka rozpoczął zawodową karierę. "Współpracować ze sobą zaczęliśmy w 2004 roku. Był moim pierwszym trenerem, menedżerem i promotorem w zawodowym boksie. Od niego wszystko się zaczęło. Nauczył mnie podstaw, tego jak przygotowywać się do walk, także od strony mentalnej. Wiedział, kiedy w trakcie treningu przycisnąć, a kiedy opuścić. Znakomicie radził sobie w narożniku podczas walk, udzielał zawsze odpowiednich wskazówek. Był znakomitym motywatorem, potrafił wykrzesać z każdego jakieś dodatkowe siły i możliwości" - wspominał "Wiking". Pomiędzy Wachem i Gmitrukiem, choć już nie współpracowali ze sobą, pozostała nić sympatii. Przed ostatnią walką w Gliwicach, w której prowadził Szpilkę, Gmitruk powiedział: "Powiesiłem zdjęcie Mariusza Wacha u siebie w domu. Jak się rano budzę to zawsze teraz mówię - dzień dobry Mariusz. Mam pełen szacunek dla niego". Z kolei według Wacha, Gmitruk był człowiekiem, którego nie dało się nie lubić, potrafił zażartować oraz dogadać się z każdym i w każdej sytuacji. 67-letni Gmitruk zmarł we wtorek nad ranem w swoim domu w Hipolitowie koło Warszawy. Autor: Grzegorz Wojtowicz