- Za mną bardzo udany okres przygotowawczy. Przez około dwa miesiące nie próżnowałem, tylko solidnie budowałem formę i wykonałem optimum, aby forma na sobotę była odpowiednia - zapewnia w rozmowie z Interią Mariusz Wach, były pretendent do tytułu mistrza świata w królewskiej kategorii wagowej. Pięściarz ze swoim sztabem od czwartku przebywa w Lipsku, dzisiaj weźmie udział w tradycyjnej ceremonii ważenia, a jutro pójdzie do pracy, czyli założy rękawice i będzie walczył o swoją sportową przyszłość. A tej 37-letniemu Wachowi pozostało niewiele. Mówiąc o odpowiednim czasie na przygotowania rutynowany Polak przypomina, że przecież miał wejść do ringu dużo wcześniej. Istotnie, "Wiking" z Małopolski był gotowy zmierzyć się 4 lutego z innym Niemcem Agitem Kabayelem, a pojedynek miał wyłonić nowego mistrza Europy w wadze ciężkiej. - Niestety przyplątała mi się kontuzja lewej dłoni i musiałem zmienić plany - wspomina pięściarz. Dla Wacha starcie z 34-letnim Teperem (16 zwycięstw i 1 porażka) może być trudną przeprawą z kilku powodów. Polak w ostatnich walkach prezentował się bardzo mizernie, nawet nie zbliżając się do dyspozycji z przegranej walki z Władimirem Kliczką. Jego piętą achillesową była mizerna aktywność, tak w poruszaniu się na nogach, jak również pod względem liczby zadawanych ciosów. Ponadto walka odbędzie się w Niemczech, co już na starcie daje przewagę Teperowi. - Na pewno muszę osiągnąć zdecydowaną przewagę. Jeśli nie zdołam pokonać go przed czasem, tylko na punkty, to nie mogę dać szansy sędziom, żeby się "wykazali". Dlatego przynajmniej raz, a najlepiej dwukrotnie muszę doprowadzić Tepera do liczenia. Wtedy będę pewny, że tę walkę wygram - analizuje pięściarz od kilku lat wierny trenerowi Piotrowi Wilczewskiemu. Atutem Wacha może okazać się decyzja o ściągnięciu do Dzierżoniowa na sparingi Johanna Duhaupasa. Francuz nie jest tuzem w wadze ciężkiej, ale to solidny zawodnik ze sporym doświadczeniem, które zebrał w walkach m.in. z mistrzem świata Deontayem Wilderem i Aleksandrem Powietkinem. Duhaupas ma jeszcze jeden, równie cenny walor. W marcu 2015 roku walczył z... Teperem i przegrał na punkty, jednogłośną decyzją sędziów podczas gali w Stuttgarcie. - Ściągnąłem go na dwa tygodnie i Johann okazał się bardzo wymagającym i jakościowym sparingpartnerem. Praktycznie był moim głównym testerem, a sparowałem cztery razy w tygodniu. Tak jak chciałem, był aktywny, czyli prezentował podobny styl do Tepera. Zza podwójnej gardy cały czas szedł do przodu i w półdystansie na mnie nacierał, próbując zadawać różne ciosy. To były bardzo pożyteczne sparingi - podkreśla Wach. Na tle tak usposobionego Duhaupasa polski "Wiking" szlifował swoją taktykę, opartą głównie na jednym elemencie. - Twardo stawałem na środku ringu, nie dawałem się przepchnąć i wprowadzałem własne elementy, które powinny zadziałać na Tepera - uważa. Nasz pięściarz jednocześnie dodaje, że nie ma zamiaru prezentować wyłącznie statecznego boksu, ale to już dalszy element założeń. - Na początku walki na pewno trzeba będzie się twardo postawić, aby nie dać się zepchnąć pod liny i wciągnąć w jego grę. Dopiero w późniejszych rundach będę chciał się rozluźnić i wdrożyć swój plan taktyczny - tajemniczo dodaje nasz "ciężki". Ewentualne zwycięstwo nad Teperem jeszcze nie wyważy Wachowi żadnych wrót na oścież, ale otworzy mu kolejną furtkę. W tej chwili jest notowany w rankingu federacji WBC na wysokim 7. miejscu. - Walka z Teperem będzie o mało znaczący pasek IBF, ale dzięki niemu wskoczę do pierwszej "15" również tej federacji. Wówczas będę miał komfort dwóch opcji i zobaczymy, w którym podążę kierunku - podkreśla Wach. Polski pięściarz nie orientuje się, czy pojedynkowi będą towarzyszyć badania antydopingowe. - Nie mam pojęcia. Nic o tym nie wiem - skwitował. W przeszłości Teper dwukrotnie wpadł na dopingu. Wachowi raz udowodniono taki proceder, po wspomnianym pojedynku z Kliczką. Artur Gac