- Do walki zostało jeszcze kilka tygodni, więc na razie nie ma co się "napisać". Teraz trzeba ostro trenować, a na strojenie groźnych min przyjdzie czas przed samym pojedynkiem, na decydującej konferencji i ceremonii ważenia - mówi w rozmowie z Interią Mariusz Wach, tłumacząc przyjazną atmosferę, która towarzyszyła pierwszemu, promocyjnemu spotkaniu w Lipsku. "Wiking" miał okazję dopiero po raz pierwszy zobaczyć na żywo swojego najbliższego rywala, Niemca tureckiego pochodzenia. 34-letni Teper nie zrobił na Polaku większego wrażenia. - Mam nadzieję, że będzie solidnie przygotowany i damy dobrą, emocjonującą walkę do oglądania. Chciałbym, żeby kibice byli zadowoleni z tego pojedynku - zapowiada olbrzym z Krakowa. Rutynowany Wach, mający za sobą pojedynek o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczką i sparingi z wieloma czołowymi pięściarzami wagi ciężkiej, nie czuje tremy przed pojedynkiem o swoje "być albo nie być". Pod ścianą, po ostatniej porażce z Christianem Hammerem, jest także Teper, co już powinno zwiastować ogromne emocje. "Wiking" odebrał rywala, jako "sympatycznego gościa". - Wszyscy pięściarze, których poznałem, łącznie z największymi zabijakami, prywatnie są fajnymi facetami. Tak samo jak najwięksi krzykacze, typu Dereck Chisora i David Haye, którzy na konferencjach robią show, ale poza kamerami mają zupełnie inne oblicze. Oczywiście zdarzają się też pojedynki takich zawodników, którzy naprawdę się nie lubią i wtedy nic nie jest reżyserowane. Adrenalina sprawia, że brakuje iskry, żeby nastąpił wybuch - uważa Wach.W przypadku Wacha sztuczne podgrzewanie emocji byłoby czymś tak nienaturalnym, że mogłoby wyglądać wręcz komicznie. - Nigdy nie zdarzyło mi się boksować z zawodnikiem, z którym prywatnie bym się nie lubił i chciał go skarcić. Do ringu zawsze wnoszę zdrowe, sportowe emocje - tłumaczy polski "ciężki".Pojedynek Wacha z Teperem, na gali organizowanej przez grupę SES Boxing, został zakontraktowany na 12 rund. Według nieoficjalnych informacji nasz pięściarz zainkasuje ok. 50 tysięcy euro. Artur Gac