Pięściarz z Krakowa, mający za sobą nieudany pojedynek o pas mistrzowski z Władimirem Kliczką, już wielokrotnie wspominał, że jest w stanie skrzyżować rękawice z każdym rywalem. Okresami olbrzym z Krakowa był mniej chętny do walk z rodakami, co m.in. miało miejsce przed planowanym starciem z Andrzejem Wawrzykiem (Wach zwracał uwagę na bliskie więzi ze swoim krajanem), ale inaczej mają się sprawy z Arturem Szpilką. Obaj pięściarze wielokrotnie powtarzali, że są dobrymi kolegami i wzajemnie się szanują, ale nigdy nie wykluczali polsko-polskiej potyczki. Boks zawodowy to przede wszystkim biznes, a takie starcie gwarantowałoby obu sportowcom bardzo dobre gaże. Zwłaszcza Wachowi, bo "apetyt" finansowy Szpilki w tej chwili przekracza możliwości rodzimego rynku bokserskiego. Swoją gotowość do zmierzenia się ze Szpilką Wach wyraził po raz kolejny, tym razem w rozmowie z dziennikarzem sport.tvp.pl. Były pretendent do tytułu mistrza świata jest chętny, by w bezpośrednim pojedynku ze "Szpilą" rozstrzygnąć, do kogo należy miano obecnie najlepszego "ciężkiego" w Polsce. "Nie ma problemu, pakuję się, wsiadam w samolot, rano jestem w kraju na wadze, a wieczorem wychodzę do ringu" - stwierdził Wach, po czym od razu dodał, że chcieć a móc to dwie różne rzeczy. "Szkoda tylko, że to nie jest takie proste, że nie tylko sami zawodnicy o tym decydują. Artur dał fajną walkę z Deontayem Wilderem, ale ciekawe jak by się zachował, gdyby ponownie stanął przed nim dwumetrowy rywal, który chce znów mu zrobić krzywdę. Mówi, że zapomniał o tym ciężkim nokaucie, jednak czegoś takiego z głowy do końca nie da się wyrzucić" - powiedział Wach sport.tvp.pl. "Wiking" z Krakowa wie co mówi, bo sam niemiłosiernie obrywał przez dwanaście rund od Kliczki i poczuł na własnej skórze, a zwłaszcza głowie, jak "smakują" potężne uderzenia w wadze ciężkiej. AG