- Tak więc Kliczko to wciąż ten sam zawodnik, jakiego nokautował Ross Puritty czy Corrie Sanders. Nie jest w stanie obronić się przy ciągłej presji. Dlatego zastanawiam się, jak on miałby wytrzymać mój napór, skoro dał się złapać tak wolnemu robotowi jak Wach - prowokuje Huck, który zabiega o spotkanie z Ukraińcem. - Wybór kogoś takiego jak Wach na rywala pokazuje, że Kliczko jest tylko biznesmenem, zaś ja prawdziwym wojownikiem. Bo przecież ja w wolnej obronie wybrałem byłego mistrza świata, wciąż należącego do ścisłej czołówki mojej dywizji - przekonuje Huck, na którego spadła fala krytyki po starciu z Arslanem. Przed tygodniem obronił tytuł mistrzowski federacji WBO w kategorii cruiser w dość kontrowersyjnych okolicznościach. - Zdaję sobie sprawę z faktu, że powinienem wyglądać znacznie lepiej, jednak niepotrzebnie skoncentrowałem się na Kliczce, a Arslan dał z siebie wszystko. To była wyrównana walka, dlatego mój przeciwnik zasłużył sobie na rewanż. Tym razem nie popełnię już tych samych błędów i zastopuję go - przekonuje Niemiec.