Rekowski zwala winę na kłopoty zdrowotne, ale i nieporozumienia z Andrzejem Wasilewskim. "Boks zawsze był częścią mojego życia i zawsze będzie, jednak muszę odłożyć go na drugi plan. Ma na to wpływ wiele czynników - głównie zdrowotnych, ale nie tylko. Jestem zmęczony dogadywaniem się z promotorem. Większość z nas boryka się w życiu z różnymi problemami, ale myślałem, że jeżeli dżentelmeni zawierają umowę, to się z niej wywiązują. Niestety Pan Wasilewski najwidoczniej uważa inaczej. Wcześniej mieliśmy lepsze relacje - Pan Andrzej załatwiał walkę, ja wchodziłem do ringu i robiłem swoje. Nie otrzymywałem żadnej pomocy trenerskiej, lekarskiej, suplementacyjnej, jak inni zawodnicy, ale dawałem radę. Niestety zmęczyłem się proszeniem o resztę należności za ostatnią walkę. Może Panu Andrzejowi teraz się gorzej powodzi - nie wiem, bo nie raczy odebrać mojego telefonu" - napisał na jednym z portali społecznościowych Rekowski. Marcin zasłynął na naszym podwórku wygranymi nad Elijah (TKO 5) i Oliverem McCallem (PKT 10), Dannym Williamsem (TKO 4), Mateuszem Malujdą (KO 3), Gbengą Oluokunem (KO 5) czy Albertem Sosnowskim (TKO 7). Nigdy nie był wirtuozem techniki i szybkości, ale bił jak młotem i zawsze dawał widowiskowe walki. Będzie go brakowało... Redakcja BOKSER.ORG życzy pomyślności na nowej drodze życia!