- W boksie niczego nie można powiedzieć na pewno, ale ja już zaakceptowałem walkę z Takamem. Pierwsze sygnały na temat tego pojedynku pojawiły się około miesiąc temu - mówi wczorajszy solenizant, 39-letni Marcin Rekowski. Za Polakiem słaby okres w karierze, spowodowany dwiema porażkami w ubiegłym roku i niewiele zmienia niedzielne zwycięstwo, nad typowym "kelnerem", Białorusinem Artsiomem Hurbo (4 wygrane, 28 porażek i 1 remis). Teraz skala trudności wzrośnie nieporównywalnie, jeśli Rekowskiemu przyjdzie zmierzyć się z Takamem. Ten w ostatnim pojedynku powalczył, jak równy z równym, z aktualnym mistrzem świata Josephem Parkerem. - Faworytem nie będę, ale dla mnie to nic nowego. Tak jest zawsze - roześmiał się Rekowski. Trochę kokietował, bo choćby w starciu z Wawrzykiem, dla sporego grona kibiców był zawodnikiem, w którym upatrywano faworyta. - No tak, ale wyszło jak wyszło, doszło parę czynników i nie udało się wygrać. Walkę z Takamem biorę z pobudek sportowych i finansowych. Wiadomo, że w dużym stopniu chodzi o pieniądze, ale ta walka również może mi naprawdę dużo dać. Skoczę na głęboką wodę, lecz wierzę w siebie - zapewnia pięściarz. Zawodnik wagi ciężkiej liczy, że zdoła przygotować w miarę optymalną formę, aby postraszyć faworyta. O sile Takama z uznaniem zwykł mawiać m.in. Mariusz Wach, który sparował z tym krępej budowy zawodnikiem. Rekowski nie zaprzecza, że trochę obawia się siły fizycznej najbliższego oponenta. - Gość jest silny, to kawał chłopa, ale ja nigdy nie pękam. Boks jest moją pracą - podkreśla "Rex". Formalnie pojedynek jeszcze nie został ogłoszony, więc reprezentujący interesy "Rexa" Andrzej Wasilewski, mając świeżo do czynienia z zawirowaniami wokół najbliższego przeciwnika dla Artura Szpilki, niczego nie przesądza. - Oficjalnie mogę potwierdzić, że Marcin Rekowski szykuje się do poważnej walki, w której zdecydowanie nie będzie faworytem. Niemniej Marcin jest w tym wieku, że jak pojawia się ciekawa oferta, sportowa i finansowa, to należy do grona pięściarzy, którzy podejmują ryzyko sportowe. Natomiast nie jesteśmy upoważnieni do tego, żeby tę walkę ogłaszać - tłumaczy promotor, współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions. Artur Gac Ty też możesz pomóc! Czekamy na Twoje wsparcie na pomagam.interia.pl!