Jeszcze dziewięć miesięcy temu Marcin Rekowski testował w ringu postępy Andrzeja Wawrzyka, który 25 lutego stanie w szranki, w roli pretendenta, do walki o tytuł mistrza świata z Amerykaninem Deontayem Wilderem. Warto przypomnieć, że dla sporej rzeszy kibiców, faworytem polsko-polskiego starcia, do którego doszło w kwietniu w Tauron Arenie Kraków, był Rekowski.Teraz "Rex", były zawodowy mistrz Polski w wadze ciężkiej, chciał odkuć się po dwóch porażkach z rzędu, z Wawrzykiem i Krzysztofem Zimnochem. Wygrana zapewne okaże się ważnym argumentem, w związku z szykowanym występem na gali we wschodniej Azji, ale nad klasą rywala można załamać ręce. W walce, zorganizowanej w warszawskim KnockOut Gymie, Rekowski pokonał przez techniczny nokaut, już w drugiej rundzie, Artsioma Hurbo. Tyle że Białorusin już zapomniał, jak smakuje zwycięstwo. Bilans walk mówi wszystko o klasie sportowej 24-latka z Mińska. Wliczając porażkę z rąk Rekowskiego, Hurbo ma w dorobku 4 zwycięstwa i - uwaga - 28 porażek, z czego aż 23. poniósł przed czasem. Fatalny bilans uzupełnia jeden remis. Białorusin po raz ostatni cieszył się ze zwycięstwa we wrześniu 2012 roku, a od tego czasu poniósł ciągiem osiemnaście porażek.Czy zwycięstwo, nad takim przeciwnikiem, mocno uszczęśliwiło Rekowskiego?