39-letni pięściarz kilka razy miał kłopoty z oddychaniem podczas obozu przygotowawczego. W końcu 8 lipca wylądował w szpitalu w Manili. Poddano go szeregowi badań, w wyniku których stwierdzono wadę serca. Lekarze doradzali Pacquiao, aby wycofał się z pojedynku z Matthysse, ale "Pac Man" mimo to wszedł do ringu. Zanim to zrobił, oświadczył na piśmie, że zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą walka w tym stanie zdrowia. Pacquiao stwierdził, że Buboy Fernandez, jego przyjaciel od czasów dzieciństwa, a od kilku miesięcy główny trener, zalał się łzami, kiedy usłyszał, co powiedzieli lekarze. Diagnoza zasmuciła też innych ludzi z otoczenia słynnego zawodnika. - Ci, którzy byli ze mną, płakali i byli smutni. Powiedziałem im jednak, żeby się nie martwili, że wszystko będzie w porządku i że zrobię wszystko, żeby wygrać - stwierdził "Pac Man". Mimo wykrytej wady Pacquiao zamierza kontynuować karierę. Nie będzie pierwszym bokserem aktywnym pomimo problemów z sercem. Już w 1994 roku zdiagnozowano je u Evandera Holyfielda, który jednak z powodzeniem walczył dalej, odnosząc m.in. dwa głośne zwycięstwa nad Mike'em Tysonem.