Starcie legend Adamka i Chalidowa pokazało, że w sporcie, jak w życiu nie ma cudów, wszystko trzeba wypracować, a pewne rzeczy (czytaj: atuty) niechybnie traci się z wiekiem. "Mamedowi organizatorzy zabrali rękę i nogę". Zbigniew Raubo dostał odpowiedź od Chalidowa 47-letni "Góral" lubi zaklinać rzeczywistość, ciągle mówiąc, że jeśli jest szybki to wygra z każdym, ale zapomina zwrócić uwagę na fakt, że już nigdy nie będzie tak szybki, jak w szczytowym okresie kariery. A nawet wtedy, gdy "speed" był jego walorem, również zdarzało mu się ponosić porażki. To byłoby nie do wytłumaczenia, gdyby weteran w tym wieku, po trwającej ponad pięć lat nieaktywności, miał wrócić i brylować pracą nóg. Sobotnia walka pokazała to wszystko, czego należało się spodziewać. To Chalidow był zawodnikiem bardziej ruchliwym i mobilnym, przez co były mistrz świata dwóch kategorii wagowych miał kłopot, aby zagonić go do "narożnika", wszak na korzyść Mameda przemawiał też charakterystyczny dla KSW, sporych rozmiarów oktagon. Jednocześnie Chalidow początkowo nie podejmował nadmiernego ryzyka, choć w trzecim starciu trafił Adamka mocnym ciosem, który - można było odnieść wrażenie - "Góral" odczuł. Wkrótce jednak, gdy walka wreszcie zaczynała nabierać rumieńców, załamany Chalidow powiedział "pas", zgłaszając poważniejszą kontuzję prawej ręki. Później powie, że z kimś takim, jak Adamek, nie byłoby szans, aby skutecznie przeciwstawił się tylko z jedną sprawną ręką. Tym samym Chalidow dosłownie stracił to, o czym przed pojedynkiem - metaforycznie - rozprawiał charyzmatyczny trener boksu, Zbigniew Raubo. 67-letni szkoleniowiec w rozmowie na kanale KOstyra SE na Youtube, mówiąc w największym skrócie, nie dawał najmniejszych szans Chalidowowi na powodzenie w konfrontacji z Adamkiem. - Mamed całą karierę łapał, a tu nie może złapać. Mamed kopał, tu nie może kopać. Tomek Adamek gdyby w jakiejś walce (bokserskiej - przyp.) złapał zbyt długo, zostałby zdyskwalifikowany. Dwa różne światy. Powtarzam, Mamedowi organizatorzy zabrali rękę i nogę. I teraz na jednej nodze i z jedną ręką co on zrobi? Niech sobie wali na worku 50, 100 lewych i niech sobie robi wszystko. Ale tam naprzeciwko niego naprawdę wychodzi Tomek Adamek. Czy wy panowie zdajecie sobie sprawę z tego, że nie ma szans? - przekonywał trener Raubo. "Ogórek kiszony i marynowany". Mamed Chalidow: One tak mnie motywowały... W swoich kwiecistych wypowiedziach użył także sformułowania, że Chalidow jest bokserskim ogórkiem. Te wypowiedzi jednak nie powodowały, by Mamed chciał w ostrym tonie odgryźć się trenerowi. Przeciwnie, w rozmowie z red. Andrzejem Kostyrą z dużym dystansem do siebie wyznał, że czuje się zarówno ogórkiem kiszonym, jak i marynowanym. - To jest ocena trenera. Szanuję to. Okiem fachowca, który zna się na boksie no jestem ogórkiem, ale ja nie zamierzam być bokserem. Ja jestem zawodnikiem MMA, który idzie się spróbować w boksie z legendą tego sportu i tyle. To jest próba swoich sił - odpowiadał Mamed. Okazuje się jednak, że tego typu wypowiedzi, w których skazywano go na pożarcie, bardzo mocno siedziały w Chalidowie. I w zasadzie, czy ktoś tego chciał czy nie, dał nimi "prezent" wojownikowi z MMA, bo nie potrzebował już lepszej motywacji. Przyznał to zaraz po porażce z Adamkiem, gdy z obolałą ręką i dłonią udzielał wywiadu licznym przedstawicielom mediów, w tym także wysłannikowi Interii.