Od pierwszych chwil pojedynku Własow ruszył do przodu, wyprowadzał mnóstwo ciosów z obu rąk - świetnie ustawiał Smitha jr swoim lewym prostym. Wydawało się, że wygrywa większość rund. Ze strony Amerykanina było jedynie kilka dobrych fragmentów. W siódmej odsłonie Smith jr trafił mocnym lewym sierpowym i wstrząsnął Rosjaninem. W połowie jedenastego starcia Joe zranił Maksima lewym hakiem na korpus. Był w opałach, ale Smith uderzył go w tył głowy. Własow dostał sporo czasu na odpoczynek. Po dwunastu efektownych rundach sędziowie punktowali 114:114, 115:113 i 115:112 i mistrzem świata WBO został Amerykanin. - To była bardzo zacięta walka. Myślałem, że wygrywam rundy i prowadzę pojedynek. Wbrew agresywnemu stylowi Joe Smitha szedłem do przodu przez całą walkę. Czułem się pewnie, czułem, że wygrywam i mam przewagę na kartach punktowych. Na żadnym etapie tej walki nie czułem, żebym był w odwrocie. To była moja szansa, aby pokazać światu, że jestem mistrzem świata i zrobiłem to, a Joe Smith wie, że to zrobiłem - powiedział rozżalony Rosjanin. Niewykluczone, że najbliższym przeciwnikiem Joe Smitha jr będzie inny mistrz wagi półciężkiej (federacji WBC i IBF) Artur Beterbijew (16-0, 16 KO). Obaj są bardzo blisko związany z TOP Rank Boba Aruma. O ich unifikacyjnym pojedynku mówi się od dłuższego czasu. Beterbiew miał tylko w marcu pokonać Adama Deinesa (wygrał z nim przed czasem w dziesiątej rundzie), a Smith jr wygrać z Własowem. Takie zdarzenie - przynajmniej na papierze - się wydarzyło, więc teraz raczej nic nie stoi na przeszkodzie, by do walki doszło.