Briedis i Huck rozpoczęli pojedynek z dużym respektem do swoich umiejętności. Niemiec w swoim stylu atakował krótkimi zrywami, natomiast Łotysz starał złapać rywala na kontrę krótkim prawym podbródkiem. Takim samym, jakim kiedyś odesłał do "krainy snów" Manuela Charra. Pierwsze minuty były wyrównane, a ciekawie zrobiło się w trzeciej rundzie, gdy uznawany za mistrza walki w klinczu Huck nadział się na akcję lewy-prawy sierp rywala, który nic sobie nie robił z boksowania na terenie przeciwnika. W czwartej obaj trafili po razie mocnymi prawymi sierpami i pojedynek zaczął nabierać rumieńców. W końcówce piątej odsłony Huck polował na prawy podbródkowy, lecz został wyprzedzony przez Briedisa bezpośrednim prawym i przez moment znalazł się w poważnych tarapatach. Nie było wyraźnego lidera tej walki, ale to Briedis nieznacznie wyprzedzał akcje Niemca lewym prostym. Ponadto sprytnie przechodził pod jego lewą ręką, uderzając od razu prawym, a w klinczu wcale nie ustępował siłą sławnemu przeciwnikowi. Przede wszystkim jednak swoją pracą nóg zatruwał styl Hucka, nie pozwalając mu rozwinąć skrzydeł. Dodatkowo w końcówce ósmej rundy Łotysz trafił prawym podbródkowym, po którym Niemiec szybko sklinczował. Na tym etapie pojedynku to Briedis wywierał pressing i to on już dyktował warunki. Faworyta gospodarzy mógł uratować mocny cios, z jakiego jest znany, lecz za bardzo oddał inicjatywę. A przecież jego żywiołem zawsze był atak. Przed ostatnim starciem wydawało się, że tylko nokaut może uratować mistrzowskie ambicje Hucka. - Musisz dać z siebie wszystko - krzyczeli w jego narożniku trenerzy. Łotysz nie tylko nie dał sobie zrobić krzywdy, a dodatkowo jeszcze bardziej powiększył przewagę, trafiając na finiszu potężnym prawym sierpowym. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednogłośnie na korzyść Briedisa - 116:111, 117:110 i 118:109. Huck do wczoraj nie mógł pogodzić się ze spektakularną porażką z Krzysztofem Głowackim, ale okazało się, że nieprzypadkowe były wydarzenia w sierpniu 2015 roku na ringu w Newarku. Przypomnijmy, że "Główka" był w potężnych tarapatach, znalazł się na deskach, ale wstał i bazując głównie na instynkcie przeprowadził szturm na Hucka, na wagę zwycięstwa przez efektowny nokaut. Wówczas Głowacki zdobył pas WBO, który obecnie należy do Ukraińca Ołeksandra Usyka.Z kolei główne trofeum federacji WBC, po które w Dortmundzie sięgnął Briedis, wcześniej należało do Tony'ego Bellewa. Tyle że Brytyjczyk przeniósł się do wagi ciężkiej i zyskał status "champion emeritus". Dzięki temu Anglik będzie mógł wrócić do wagi junior ciężkiej i z marszu, bez ustawiania się w kolejce, walczyć o pas mistrza świata.