- Zdążyłem się już przekonać, że Australijczycy wychodzą do ringu i dają z siebie "maksa". Nie będzie kalkulacji i jestem na to gotowy - zapowiedział Sulęcki na antenie magazynu "Puncher" w Polsacie Sport, gdzie został przedstawiony jako uczestnik czwartej, najważniejszej walki gali PBN VII "Nowe Rozdanie". Określany przez wielu mianem obecnie najlepszego polskiego pięściarza bez podziału na kategorie wagowe "Striczu" podkreślił, że chce w ringu wojny, a nie kunktatorskiego pojedynku z Jerkicem. - Od zawsze to powtarzam: chcę wyjść do ringu i dostać w łeb! Chcę, żeby ktoś mnie w końcu "podłączył" (trafił mocnym ciosem - przyp.). Wtedy poczuję krew. Ostatnimi czasy dostawałem walki z zawodnikami, którzy wychodzili do ringu "przeskakać" kilka minut... To z jednej strony fajnie, ale chciałbym wyjść do ringu i walczyć na poważnie. Z Jerkicem liczę na dobrą walkę - powiedział Sulęcki, ale niepokonany Polak nie byłby sobą, gdy z całym przekonaniem nie zaakcentował swojego poczucia wyższości w ringu. - Z doświadczenia wiem, że ta walka prawdopodobnie zakończy się przed czasem - dodał. Jerkic ma na koncie 15 zwycięstw i 1 porażkę. Był niepokonany do marca tego roku, ale przegrał w Melbourne z rodakiem Anthonym Buttigiegiem (13-0, 3 KO). Wychowanek warszawskiej Gwardii, który w ostatnim pojedynku w wadze junior średniej odprawił z kwitkiem odgrażającego się Meksykanina Michi Munoza na gali w Zakopanem, liczył na pojedynek z legendarnym Miguelem Angelem Cotto. Z tych planów nic nie wyszło, dlatego pozostawiony z niczym Sulęcki dołączył do rozpiski gali PBN. Walka "Stricza" ma być piątą w kolejności, a poprzedzi starcia byłego mistrza Europy Mateusza Masternaka, byłego mistrza świata Krzysztofa "Główki" Głowackiego oraz weterana, byłego czempiona globu dwóch kategorii wagowych Tomasza "Górala" Adamka. AG