Należący do ścisłej czołówki wagi średniej Polak w sobotni wieczór w Gliwicach posłał w drugiej rundzie Jeana Michela Hamilcaro (26-10-3, 6 KO) czterokrotnie na deski, wygrywając przez TKO."O samej walce nie ma co pisać zbyt wiele, bo nie ma o czym. Zależało mi na bardzo szybkiej wygranej i udowodnieniu, że moje miejsce jest wśród najlepszych na świecie. Mam nadzieję, że nie będę znowu siedział pół roku na d..., żeby wyjść potem do rywala, z którym walka nie ma żadnego sensu" - dodał Sulęcki."Śmieję się, że pojedynek z Hamilcaro trwał o jedną rundę za długo. Pokazanie się przed polską publicznością to największy plus tej walki. Teraz planuję pojechać na tydzień do Anglii na kilka sparingów, żeby trochę poboksować" stwierdził "Striczu". Sobotni rywal dość dobrze poruszał się w ringu, czym mógł sprawić kłopot polskiemu pięściarzowi. "Całej walki rywal nie mógł uciekać. Wiedziałem, że go w końcu trafię i upoluję. No i się udało" - zaznaczył Sulęcki."Zasługuję na pojedynki o duże pieniądze, o tytuły, żeby godnie reprezentować nasz boks, bo wiem, że jestem w stanie to robić" - mówił Sulęcki o swoich celach. "Czekam na wieści. Wiem, że promotorzy robią co mogą i w końcu dostanę dobrą walkę" - zakończył.