Szpilka po ponad 10 latach przerwy wrócił do kategorii cruiser. Pięściarz z Wieliczki jednak nie tak wyobrażał sobie powrót. Pojedynek z Ukraińcem Siergiejem Radczenką na gali w Łomży zakończył się skandalem. "Szpila" dwukrotnie był liczony, a mimo to dwóch sędziów wskazało na jego zwycięstwo, a jeden wypunktował remis."Zdecydowanie nie wyglądało to dobrze. Na pewno nie wyglądało to tak dobrze, jak założył sobie Artur Szpilka. Wpływa na to na pewno wiele kwestii, począwszy od trenera, co do którego ja uważałem, że od początku nie nadawał się do bycia poważnym trenerem. Bo tak jak oni "klepali" na tarczy, tak boksował Artur w ringu. Zamiast agresywnie prawą ręką, żeby cały czas ona "grała" na nosie Radczence, to było takie "klep, klep, klep" - ocenił Sulęcki.Po walce z Radczenką Szpilka zakończył współpracę z trenerem Romanem Anuczinem. "Szpila" i jego promotor Andrzej Wasilewski oświadczyli również, że chcą jak najszybciej doprowadzić do rewanżu z Radczenką."Moim zdaniem Artur przede wszystkim powinien zacząć pracę z poważnym psychologiem, bo moim zdaniem w głowie zaczyna się największy problem. Widać, że Artur gubi koncentrację i nie może się skupić. Ręce idą mu w dół, a on na siłę chce pokazać publice, że nic mu się nie stało. Całe szczęście, że to był Radczenko, bo mocny zawodnik ze światowej klasy wyczuje Artura i jeśli ten opuści ręce, a do tego zacznie się do przodu wychylać, to... A więc zachowania Artura w ringu były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. To regres. Po prostu przy tym trenerze Artur niestety zrobił koszmarny regres" - podkreślił "Striczu".