- Jeszcze kilka dni temu nie wiedziałem, kto to jest Balski. Teraz, kiedy podpisałem już kontrakt na walkę, obejrzałem kilka jego pojedynków i stwierdzam, że to ciekawy pięściarz. Szybki, boksuje z luzu, naprawdę może się podobać. Jestem przekonany, że na PBN7 stworzymy wspólnie emocjonujące widowisko - mówi 32-letni Janik, były rywal takich asów, jak Ola Afolabi czy Grigorij Drozd. Urodzony w Jeleniej Górze Janik od początku zapowiadał się na zawodnika światowej klasy. "Lucky Look" wygrywał walkę za walką. Ale problemy, to jego specjalność. Miał w życiu setki pomysłów, czasami ciekawych, ambitnych, ale pozostały tylko pomysłami. Gdyby w pełni wykorzystał swój bokserski talent, byłby dziś zupełnie gdzie indziej. Fantazja, która pomaga w ringu, bywa, że poza nim komplikuje życie. Przyplątały się problemy zdrowotne, w życiu osobistym Łukaszowi też wiodło się ze zmiennym szczęściem. Po walce z Grigorijem Drozdem zniknął na prawie dwa lata. Nie brakowało głosów, że już po Janiku, że nie wróci, że się rozsypał. Ale on nie zamierzał się poddać, tak jak w ringu. O tym, że w kwietniu lub maju zamierza stoczyć walkę powrotną Janik mówił już zimą. - Mam ogromny głód boksu, jak tylko się wyleczę, wracam - zapowiadał. A przecież dopiero zaczynał rehabilitację. W styczniu przeszedł operację kolana, wszczepiono mu syntetyczne wiązadło krzyżowe przednie, chodził jeszcze o kulach. Ale dopiął swego, do zdrowia wracał w ekspresowym tempie, rozpoczął treningi i dziś twierdzi, że jest w formie, która pozwoli mu wygrać z Balskim.