Główną atrakcją gali w Madison Square Garden ma być jednak inna walka. Giennadij Gołowkin (27-0, 24 KO) zmierzy się z Curtisem Stevensem (25-3, 18 KO) w starciu dwóch bezlitosnych bokserów na szczycie wagi średniej. Faworytem jest oczywiście znakomity Kazach, który będzie bronił tytułów mistrzowskich federacji WBA i IBO.- Nie mam wątpliwości, że Gołowkin wygra tę walkę przed czasem. Stevens nie jest słabym zawodnikiem, ale kiedy przekona się o sile Giennadija, nie będzie w stanie iść do przodu, bo to byłoby tak, jakby szedł na ścięcie. A walcząc na wstecznym też sobie nie poradzi, nie będzie w stanie wytrzymać pressingu przeciwnika. Sądzę, że walka może nie trwać dłużej niż sześć rund. Mimo wszystko zapowiada się ona ciekawie, bo podobno "kopie" nie tylko Gołowkin, ale i Stevens - mówił Grzegorz Proksa, który przegrał z Gołowkinem we wrześniu 2012 roku. - Dla mnie Gołowkin już teraz jest bezsprzecznie najlepszym pięściarzem świata wagi średniej, wyraźnie lepszym od Sergia Martineza. On nie boi się walczyć z nikim, podczas gdy Martinez i inni pięściarze z czołówki unikają go jak ognia. Decydują między innymi względy biznesowe. Rywale starają się chronić zero w rekordzie, a jeśli nie zero, to pasy i pozycję. Wymówek nie brakuje - jeśli nie kontuzja, to co innego - dodał. - Już w pierwszej rundzie walki ze Stevensem przyjąłem mocny cios, po którym byłem oszołomiony do końca pojedynku, a mimo to drugą odsłonę udało mi się wygrać, bo boksowałem technicznie, na instynkcie. Gołowkin nie dość, że ma technikę, to jeszcze i siłę, dlatego powinien rozbić Stevensa. Nie dość, że bije mocno, to jeszcze bardzo precyzyjnie - powiedział Piotr Wilczewski, który przegrał z Amerykaninem w 2009 roku. - Nawet jeśli Curtis w ostatnich latach poczynił postęp, to Gołowkin raczej nie da zrobić sobie krzywdy. Nie jest na tyle głupi, żeby wdać się z rywalem w niepotrzebną wymianę. Raczej nie będzie się bił w krótkim dystansie, ale narzuci typowy dla siebie, a bardzo niewygodny dla przeciwnika pressing, który opanował do perfekcji - ni to w dystansie, ni to w półdystansie, pół na pół. Pierwsza faza walki może się jeszcze okazać dla Gołowkina trudna, ale im dłużej ten pojedynek będzie trwał, tym jego przewaga powinna się powiększać. Nie zdziwię się, jeśli nie potrwa on pełnego dystansu - zakończył. Transmisje z walk przeprowadzi Polsat Sport. Początek o 1.00.