- Nigdy wcześniej nie byłem czegoś pewien tak bardzo, jak tego, że znokautowałbym Joshuę do końca ósmej rundy - mówi Ortiz. - Niestety po tym jak Kliczko przewrócił go jednym ciosem, zapewne promujący go Eddie Hearn nigdy nie będzie chciał postawić go w ringu naprzeciw mnie. Kliczko dał mu wybrnąć z opresji, bo ja już bym go poza tą szóstą rundę nie wypuścił - przekonuje kubański mańkut. - Joshua wie, że jestem następny w kolejce, a i tak nawet nie wspomniał o mnie, tylko o Tysonie Furym. Widziałem w jego boksie słabości, a Kliczko pokazał, że można go powalić jednym uderzeniem. Zresztą Joshua miał trochę szczęścia, bo walkę przerwano zbyt pochopnie, a był już tak wystrzelany, że w ostatniej rundzie sam mógł przegrać - analizuje Ortiz. - To jest mój czas i wyzywam Joshuę do walki. Jeśli się boi, może oddać za darmo pas, ale jeśli nie, to moglibyśmy się zmierzyć w październiku bądź listopadzie. Teraz wszystko zależy od niego. Najlepsi powinni walczyć z najlepszymi - dodaje "King Kong".