Do głównego trenera Hermana Caicedo dołączył Larry Wade, ekspert od przygotowania fizycznego. - Jeszcze nigdy nie trenowałem w ten sposób ani tak ciężko. Nigdy również nie miałem takiej diety - "żalił się" Kubańczyk w kulminacyjnym okresie obozu. Teraz jednak, gdy cała ciężka praca została wykonana, cieszy się z nowej drogi, jaką pokonał. - Cała ciężka praca już za mną i czuję się naprawdę mocny. Teraz regeneruję się i odpoczywam, by w dniu walki być w jak najlepszej formie. Trenowaliśmy mądrze i trochę inaczej niż zazwyczaj. Zmieniłem dietę i wierzę, że właśnie te niewielkie zmiany sprawią, iż będę w szczytowej formie. Cały ten obóz był niezwykle produktywny i nawet wagę mam taką, jaką sobie założyliśmy wcześniej. Uważam siebie za najlepszego zawodnika na świecie i mam okazję, żeby to teraz udowodnić. Kibice zobaczą jedną z najlepszych walk w historii wagi ciężkiej - zapowiada "King Kong". - Zarówno ja jak i Wilder wyjdziemy do ringu po wygraną. Ale wygra tylko jeden z nas. Największym wygranym będą jednak kibice. Jestem w najlepszej formie w karierze, zarówno od strony mentalnej, jak i fizycznej. Tak więc bez względu na to, co zaproponuje mi rywal, ja będę na to przygotowany i gotowy - dodał Ortiz, który tym razem przygotowywał się z dala od Miami, konkretnie w Las Vegas, i wydłużył obóz do dwunastu tygodni. - Przywieźli mnie tam, żebym biegał po górach. I biegałem tak długo, dopóki nie kazali mi przestać. Początkowo na wysokości czterech tysięcy metrów nad poziomem morza, a potem biegałem już na wysokości pięciu tysięcy metrów. Tytuł mistrzowski to moje przeznaczenie - zakończył. - Znów go znokautuję, lecz tym razem chcę go znokautować szybciej niż w pierwszej potyczce - ripostuje Wilder, dla którego będzie to już dziesiąta obrona tytułu mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC.