"Brązowy Bombardier" stanie przed szansą odzyskania tytułu już 24 lipca. Tym razem w jego narożniku stanie Malik Scott. W lutym zeszłego roku "Król Cyganów" zdominował Amerykanina, posłał na deski w trzeciej i piątej rundzie, a w siódmej pojedynek został przerwany. - Kariera Wildera balansuje na linii i on dobrze o tym wie. Jego nadzieją jest siła i nad tym pracuje. On nie wyboksuje Fury'ego, to wydaje się niemożliwe, więc właśnie siła fizyczna wydaje się być ważnym elementem w tej układance. Jeśli Deontay znów dostanie lanie od Fury'ego, przestanie należeć do elity. Dlatego cokolwiek teraz robi czy mówi, jeśli ma to sprawić, że poczuje się lepiej i pewniejszy swego, to niech tak robi dalej. Jego głowa i umysł muszą być w dobrym miejscu - stwierdził DiBella. - Według mnie Mark Breland postąpił słusznie rzucając ręcznik w poprzedniej walce. Wilder mógł zostać wtedy naprawdę poważnie zraniony. Pojedynek został przerwany w najlepszym momencie. Być może walka na odbudowanie byłaby lepsza, ale to właśnie klauzula o natychmiastowym rewanżu zapewniła Deontayowi ten rewanż. Mógł już nie dostać walki z Furym, jeśli wybrałby kogoś innego na odbudowanie. Kluczem do sukcesu będzie dobry boks. Deontay musi po prostu lepiej boksować niż ostatnio. Oczywiście on nigdy nie będzie tak dobrym pięściarzem jak Fury, ale na pewno nie jest też tak słabym, jak pokazał w ich drugiej walce. Zresztą w pierwszym pojedynku udowodnił, że potrafi dobrze boksować. Musi sprawić, by Fury znów nabrał do niego respektu i szacunku. Bardzo ważny będzie lewy prosty i mądry boks, bo wtedy Fury może się "otworzyć" i sprawić, że Wilder ze swoim ciosem znajdzie miejsce na mocną bombę - dodał sławny promotor, niegdyś związany ze stacją HBO. Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!