Liczenie, deski, trzecie liczenie. Gruzin chciał tylko końca. Polak mistrzem Europy
Kobiecy boks w ostatnim czasie, w wydaniu olimpijskim, nieco przyćmił ten męski - i to nie tylko za sprawą olimpijskiego podium Julii Szeremety. Także i w Liverpoolu panie były lepsze, przywiozły złoto i dwa srebra z mistrzostw świata. Młode zaplecze rośnie jednak wspaniale tak w kadrze juniorek, jak i juniorów. A dowodem tego jest osiem medali wywalczonych w Ostrawie. I trzy finały. A Fabian Urbański w porywającym stylu sięgnął po złoto.

Osiem medali, trzy finały juniorskich mistrzostw Europy dla Polski - to już wiedzieliśmy po wtorkowych i środowych półfinałach. W czwartek zmagania w Ostrawie wkroczyły w ostatni etap: zaplanowano wszystkie walki finałowe. Także i te z reprezentantami Polski.
Jako pierwsza w ringu pojawiła się Zuzanna Gołębiewska - zadanie miała arcytrudne, rywalizowała z wicemistrzynią świata z zeszłego roku z Budvy - Maloe Teresi. Pięściarka z Francji była wyraźnie lepsza, zwłaszcza w drugim i trzecim starciu. Wygrała 5:0, zgarnęła złoto.
A później pojawił się Fabian Urbański, który w porywającym stylu trafił do finału, bezdyskusyjnie pokonując mocnego Węgra Sandora Varadiego.
Rok temu w Budvie Polak sięgnął po brąz mistrzostw świata, minimalnie przegrywając półfinał z Kazachem Begalijewem, późniejszym złotym medalistą. Na kartach czterech sędziów był wtedy remis, tylko dwóch wskazało w tej sytuacji na naszego zawodnika. Teraz Urbański przeszedł do wyższej kategorii 80 kg.
Boks. Fabian Urbański mistrzem Europy juniorów w Ostrawie. Popis Polaka w finale
Rywalem Polaka był Davit Mchecadze, jeden z pięciu reprezentantów Gruzji w finałowych starciach w Ostrawie. Co dobitnie świadczy o aspiracjach tego kraju w przyszłości i chęci podążania ścieżką Uzbakiestanu.
Fabiański zaczął walkę dość spokojnie, jak na swoje możliwości. Walczy z odwrotnej pozycji, Gruzinowi ciężko było się dopasować. Gdy zaś rywalizacja toczyła się w dystansie, szybszy Polak nie zostawiał złudzeń.
To po jego dwóch mocnych lewych Mchecadze został wyliczony jeszcze przed gongiem. Przewaga Urbańskiego była wyraźna, Polak kontrolował rywalizację także w drugiej rundzie. Rywal dążył do zwarć, starał się spychać Polaka na liny, szukał ciosów na korpus. I nic mu to dawało.
Niewiele zresztą zabrakło, by ten finał zakończył się przed upływem dziewięciu minut. Mchecadze w trzeciej rundzie wylądował na deskach, zresztą już chwilę wcześniej się zatoczył po ciosie Polaka. Kolejny go powalił, choć sam pokazywał sędziemu, że... się poślizgnął. A później było trzecie liczenie. Brakowało jeszcze jednego, które by zakończyło walkę.

Polak do niego nie dążył za wszelką cenę. Raczej prowokował rywala nisko opuszczonymi rękami, zachęcał go do ataków. A sam był szybszy, znakomicie balansował, fenomenalnie pracował na nogach, momentalnie odpowiadał z kontry.
Gdy więc skończyli trzecią rundę, nie było wątpliwości, kto tu wygra. I oczywiście ręka Urbańskiego powędrowała w górę.
Wiele wskazuje na to, że rośnie nam pięściarz, który wkrótce może znaleźć się w europejskiej czołówce. Tej seniorskiej.
W sesji wieczornej w finale rywalizować będzie jeszcze Kajetan Bajzert (85 kg).













