Lewis zarzuca stacji, że przy okazji walki Joshua - Parker próbuje "pisać na nowo historię" królewskiej dywizji, pomijając jego, Riddicka Bowe'a, Evandera Holyfielda czy Jamesa "Bustera" Douglasa. "Osobiście pamiętam, że walczyłem z Holyfieldem dwukrotnie o ten tytuł (niekwestionowanego mistrza)" - stwierdził na Twitterze Lewis. Dodał, że nie może przejść obojętnie obok takiego deprecjonowania jego sukcesów, ponieważ bycie niekwestionowanym czempionem było jego "jedynym celem". Telewizja się broni, twierdząc, że Lewis nie miał tytułu WBO, który za jego panowania był już liczącym się trofeum. Brytyjczyk dzierżył pasy WBC, WBA, IBF, ale tytuł WBO posiadał Witalij Kliczko. Showtime dodaje, że nie chce Lewisowi niczego umniejszać, zwłaszcza że "był najlepszym ciężkim w swojej erze". Dla 52-latka marne to jednak pocieszenie. Stacji zarzucił, że "broni swojego błędu, zamiast przyznać się do jego popełnienia, co pokazuje brak wiedzy i ochoty do odrobienia zadania domowego". Wspomniał też, że w jego erze było już tyle "pasów Myszki Miki, że było wręcz niemożliwym posiadać każdy z nich". Lewis przeszedł na emeryturę w 2003 roku. W ostatnim pojedynku pokonał po sześciu brutalnych rundach wspomnianego Kliczkę. Walka została przerwana na polecenie lekarza.