Adam Lewicki, Interia Sport: Tak się składa, że rozmawiamy równo 20 lat po pierwszej historycznej gali KSW, podczas której odniosłeś historyczne turniejowe zwycięstwo. Ale ten czas szybko leci... Łukasz "Juras" Jurkowski: Bardzo szybko, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to już tyle lat. Trochę świat sportów walki w Polsce zmienił się od tamtego czasu. Nawet bardzo. Jednak na ostatniej gali KSW Epic miała miejsce walka Piotra Kacprzaka z Adamem Bryszem, gdzie obaj zawodnicy rywalizowali w kimonach, niczym ty 20 lat temu. Czy podczas oglądania tego starcia pojawiły się przebłyski w pamięci? Zdecydowanie tak. Właśnie w ten sposób w Polsce zaczynało się MMA. Film Sylwestra Latkowskiego pt. “Klatka" w 2003 r. zrobił bardzo zły PR, więc trzeba było ucywilizować tę dyscyplinę. Zabieg w postaci Konfrontacji Sztuk Walki zdecydowanie odczarował złe spojrzenie. Podobała ci się gala KSW Epic? Czy nowy twór ma szanse na kolejne edycje? Pierwszy raz byłem na gali KSW tylko jako kibic. Wcześniej oczywiście komentowałem, a później na żywo miałem inne prace związane ze sponsorami. Teraz całe wydarzenie mogłem śledzić z perspektywy widza. Bawiłem się bardzo dobrze. To była fajna, widowiskowa gala. Wyjątkiem było starcie ciężkich: Phila De Friesa i Josha Barnetta. To pojedynek tylko dla koneserów. Ogólnie oceniam w skali 1-10 na mocne 7. Różne zdania panują natomiast w odniesieniu do walki wieczoru Mameda Chalidowa z Tomaszem Adamkiem. Gorąca atmosfera była przed, ale gorąco było także po zakończeniu potyczki. Jakie są twoje przemyślenia na ten temat? Szkoda... Starcie zostało bardzo nakręcone i nie dziwię się, że mimo kontuzji Mamed wyszedł do walki. Prawda jest taka, że większość zawodników, którzy wychodzą do klatki, są mniej lub bardziej kontuzjowani. Mam wrażenie, że w momencie, kiedy pojedynek zaczął się rozkręcać i Chalidow zaczął nawet trafiać, to starcie się zakończyło. Niedosyt pozostał. Znany bokser zabrał głos po walce Chalidowa i Adamka. Nie ma wątpliwości. "Ustawione" Nieoficjalnie mówi się, że Tomasz Adamek wystąpi na gali FAME w maju. Co sądzisz o ruchu, kiedy mistrz świata wchodzi w świat freak fightów? Moje zdanie w tej sprawie jest dosyć sprecyzowane, jeśli chodzi o ten rodzaj rozrywki. Jako społeczeństwo zjeżdżamy coraz niżej. Takie nazwiska i legendy sportu jak Tomek Adamek wchodzą do świata, w którym nie obowiązują żadne zasady. Mowa tu o przepychankach słownych i konferencjach, gdzie występuje społeczna degrengolada. Występ i legitymowanie tej patologii mistrzom wielkiej klasy po prostu nie przystoi. Niedawno na FAME walczył inny uznany bokser. Maciej Sulęcki mierzył się z Normanem Parke. Oglądałeś może? Nie oglądałem. Nie śledzę tego i wyciszam większość profili, które to pokazują. Raz na jakiś czas coś mi się pokaże na Twitterze, ale to bardzo sporadycznie. Jeszcze przed pojedynkiem Adamka z Chalidowem “starłeś" się z trenerem Zbigniewem Raubo w programie Andrzeja Kostyry. Wówczas szkoleniowiec nazwał Mameda “bokserskim ogórkiem". Czy teraz po walce uważasz, że trener mocno przesadził, używając tych słów? Zdecydowanie (śmiech). Wiadomo, jaki jest trener Raubo. Jego opinie zawsze są skrajne i kontrowersyjne. Specjalnie nie ma co się nimi przejmować. Zapewne dalej będzie trzymał się swojej wersji. W pewnym momencie szkoleniowiec wspomniał też, że “Adamek palnie cię na klatce i leżysz". Widziałem, że jednak przyjąłeś to z uśmiechem na ustach. My z trenerem mamy dobre relacje. To było wypowiedziane w żartobliwym tonie. Łukasz "Juras" Jurkowski o walce Adamek - Chalidow i 9. sezonie Ninja Warrior Polska Odbiegając już od tematów walk, 5 marca startuje 9. sezon Ninja Warrior Polska, gdzie ponownie będziesz komentatorem. Czego tym razem mogą spodziewać się widzowie? Jeszcze przed tym sezonem wydawało mi się, że niewiele w Ninja Warrior może mnie zaskoczyć. Tym bardziej, że 8. sezon był bardzo mocny, bo aż czterech zawodników było pod górą Midoriyama. Teraz “dziewiątka" zamiata “ósemkę". To jest niewiarygodne, że nasi zawodnicy robią tak duży postęp na przestrzenii ostatnich edycji. Bardzo szybko doszli do światowego poziomu, czego potwierdzeniem będzie sezon numer dziewięć. Trzeba przyznać, że stworzyła się bardzo ciekawa grupa osób oraz fanów, którzy związali się z biegami OCR. Coraz więcej influencerów próbuje swoich sił, a w internecie powstaje coraz więcej kontentu związanego z “treningami Ninjy". To prawda. Popularność subkultury Ninja i biegów z przeszkodami bardzo mocno wzrosła już po pierwszej edycji naszego programu. Zawodów OCR jest teraz bardzo dużo, a przez promocję Ninja Warrior powstało w Polsce mnóstwo torów, na których można trenować i się sprawdzać. Dla porównania, jak zaczynaliśmy nagrywki do pierwszych odcinków, to istniał bodajże jeden tor i znajdował się pod Warszawą. Czy przed 9. sezonem przewidziano jakieś nowości? Na pewno ilość zawodników z sezonu na sezon rośnie. Co ciekawe, jest dużo młodych debiutantów, którzy w przeszłości jako nastolatkowie śledzili Ninja Warrior, a teraz będąc już pełnoletni, sami mogą rywalizować. Strach pomyśleć, co będzie za kilka lat, jeśli przez ten cały czas będą trenować i doskonalić swoje umiejętności. Już w ósmym sezonie debiutanci zaprezentowali wysoki poziom, w dziewiątym będzie jeszcze lepiej. Na koniec najważniejsze pytanie. Czy teraz w końcu ktoś w Polsce zdobędzie górę Midoriyama? Duży pomidor.