Oskarżyciele twierdzą, że majowy pojedynek był jednym wielkim skokiem na kasę. "Walka nie była dobra, nie była emocjonująca. Była nudna, toczona w wolnym tempie i nijaka" - napisano w pozwie złożonym w stanie Teksas. Rekompensaty finansowej domagają się nie tylko osoby prywatne. W Kalifornii na wokandę trafi sprawa założona przez Flights Beer Bar. Lokal musiał zapłacić 2,600 dolarów, aby pokazać walkę, i teraz chce z nawiązką odzyskać pieniądze. W każdym z przypadków oskarżyciele liczą na co najmniej 5 milionów dolarów odszkodowania. Głównie od Pacquiao i jego obozu, ale w części pozwów pojawiają się też Mayweather i jego reprezentanci, a także telewizje HBO, Showtime oraz operatorzy kablowi. Nikt z oskarżonych sprawy nie komentuje. Fachowcy podkreślają jednak, że szanse na to, że ktoś coś komuś zapłaci, są bardzo niewielkie. - Więcej pozwów byłoby, gdyby walki nie było - mówi Maureen Weston z Pepperdine University. Dodała, że niezadowolenie kibiców nie jest powodem do zwrotu pieniędzy, a Pacquiao nie musiał informować widzów o kontuzji, ponieważ są oni związani umowami z telewizjami kablowymi, a nie z bokserem. To nie pierwszy przypadek, kiedy fani boksu domagają się odszkodowania od pięściarzy. Po walce rewanżowej Mike'a Tysona z Evanderem Holyfieldem, w której "Żelazny" odgryzł rywalowi kawałek ucha, do sądów napłynęły pozwy od kibiców podkreślających, że zapłacili za mecz bokserski nie po to, aby skończył się on dyskwalifikacją. Żaden z sympatyków szermierki na pięści nie odzyskał wtedy pieniędzy.