- On ze swoim stylem był dla mnie wręcz stworzony. Nie uciekał, tylko chciał wymieniać ze mną ciosy. A nikt w tamtym czasie nie mógł tego robić. Pojedynek odbywał się na terenie Gołoty i nigdy nie dostałbym tam wygranej na punkty. Wiedziałem, że muszę na niego naskoczyć i dać z siebie wszystko co mam od samego początku. I tak właśnie zrobiłem. On zaś ułatwił mi tylko sprawę, bo zamiast boksować, co potrafił, poszedł na wymianę. Zanim wyszedłem do ringu byłem już bardzo zły i poszedłem na niego niczym jakiś rugbysta - mówi po piętnastu latach "Nieustępliwy".Brewster obronił jeszcze pas World Boxing Organization w potyczce z Luanem Krasniqim (TKO 9), by stracić go jedenaście miesięcy po demolce nad Gołotą na rzecz Siergieja Liachowicza. Potem natomiast przegrał rewanż z Władimirem Kliczką, na którym zdobył tytuł.- Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że przegrywając z Liachowiczem nabawiłem się poważnej kontuzji oka. Dziewięć kolejnych miesięcy spędziłem na dobrą sprawę w szpitalu. Wychodziłem i zaraz tam wracałem. Przeszedłem wiele operacji siatkówki oka. Kiedy kolejny raz opuszczałem szpital, będąc jeszcze na parkingu szpitalnym, odebrałem telefon od ludzi Kliczki. On chciał rewanżu. Kiedy byłem mistrzem, nawet nie wymieniał mojego nazwiska, ale gdy dziewięć miesięcy spędziłem poza salą, on nagle zechciał rewanżu. Powiedziałem im, że najpierw chcę walki na zdjęcie rdzy, ale usłyszałem wtedy "A ile chcesz pieniędzy, żeby od razu wyjść do nas"? Oni chcieli mnie dopaść kiedy byłem w dołku. Zrobiłem co mogłem, lecz po takiej kontuzji tracisz koordynację i nie potrafisz nawet dokładnie ocenić odległości. Moją najsilniejszą stroną był lewy sierp, a celowałem wtedy trochę na oślep - dodał Brewster.47-latek ostatni pojedynek stoczył w styczniu 2010 roku. Przegrał wtedy (TKO 8) z Robertem Heleniusem i zakończył karierę.