"Liga WSB przyciąga fanów w wielu krajach, a spotkania przypominają gale zawodowe. Pełne trybuny widziałem w Bombaju, Paryżu, Moskwie i Baku. Co ciekawe, w Makau Chińczycy organizują niektóre mecze w... kasynie" - powiedział Kusior, jeden z trzech Polaków zaangażowanych przez AIBA (międzynarodowa federacja) do pracy w World Series Boxing. Pozostałymi są boksujący w barwach włoskiej drużyny Olaś (bilans 1-0) i sędzia Mariusz Górny. Pięściarze podpisują z klubami kontrakty zapewniające im bonusy za wygrane i przegrane potyczki w WSB. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że niektóre płacą nawet 5 tysięcy euro za pokonania rywala albo 1 tys. w przypadku niepowodzenia. Kwota za zdobycie tytułu drużynowego - pół miliona euro do podziału. W premierowym sezonie taką sumę otrzymał zespół Paris United. "Walki odbywają się w pięciu wagach, ale w kadrach klubów jest czasem po 20 zawodników, aby zaostrzyć konkurencję. Poza tym jeden zawodnik może boksować co dwa tygodnie, a więc musi opuszczać niektóre kolejki, bo liga rozgrywana jest w zaledwie pół roku. Decyduje też taktyka, danemu bokserowi może ktoś nie pasować stylowo i wtedy w bój puszczany jest inny" - podkreślił Kusior, były trener reprezentacji biało-czerwonych i prezes Polskiego Związku Bokserskiego. W roli supervisora Polak ma mnóstwo zajęć. "Przyjeżdżam dwa dni przed zawodami, aby zadbać o najmniejszy szczegół. A jest ich bez liku, począwszy na sprawdzeniu hali, hoteli, wyżywienia, prawidłowości badań lekarskich i ceremonii ważenia, a skończywszy na konferencjach technicznej i prasowej, ocenieniu działalności aparatury komputerowej i odprawie sędziowskiej. Odbywam masę spotkań, inspekcji, potem kontrole ponawiam, a na koniec przygotowuję dokumentację" - wylicza. 56-letni Adam Kusior jest także delegatem technicznym AIBA i już został nominowany na olimpijskie kwalifikacje w Azji, które wyznaczono na przełom marca i kwietnia w Astanie.