Duszenie, gryzienie, ciągłe prowokowanie rywala i wyśmiewanie siły jego ciosów - to część sztuczek z arsenału 38-letniego Binkowskiego, który ćwierć wieku temu wyemigrował z rodzinnej Bielawy do Kanady, w konfrontacji z Zimnochem. Młodszy o osiem lat faworyt początkowo ignorował zaczepki przeciwnika. Kiedy Zimnoch boksował tak, jak sobie założył, punktował Binkowskiego seriami celnych ciosów i skutecznie rozbijał, zwłaszcza mocnym prawym podbródkowym. W czwartej rundzie olimpijczyk z Sydney ciężko oddychał i wydawało się, że ten pojedynek długo nie potrwa. Zimnoch za bardzo chciał jednak znokautować rywala i, co sam przyznał po walce, ukarać go za obelgi, jakie Binkowski serwował pod jego adresem przez cały ostatni tydzień. A że media uwielbiają kontrowersyjne, pikantne wypowiedzi barwnych oryginałów sporo się tego nazbierało od przylotu Binkowskiego do Polski. Rutyniarz, który w latach świetności trenował wraz z Lennoksem Lewisem nie miał zbyt wielu sportowych atutów po swojej stronie, dlatego ciągłymi prowokacjami i walką pozbawioną reguł fair play starał się wyprowadzić rywala z równowagi. I parokrotnie, w drugiej fazie pojedynku, sztuka ta mu się udała. "Uspokójcie się, to jest boks!" - przypominał sędzia ringowy, kiedy panowie wdali się w kolejną pyskówkę. Dopiero w ostatniej rundzie Zimnoch zasypał Binkowskiego gradem ciosów i był bliski skończenia walki przed czasem, ale rywal wykorzystał doświadczenie i umiejętnie bronił się przy linach nie dając się posłać na deski, co wróżyło mu wielu kibiców i ekspertów. Po ośmiu rundach brudnego boksu sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo Zimnocha punktując: 79:74, 80:75 i 80:71. Chociaż rozbrzmiał ostatni gong Zimnoch nadal chodził po ringu jak wygłodniały tygrys po klatce. Nie był zadowolony ze swojego występu (w skali szkolnej wystawił sobie "pałę"), wzrokiem wypatrzył na sali Artura Szpilkę, a następnie wykonał gest w jego stronę jasno pokazując, że to właśnie on powinien być jego następnym rywalem. Charakterny "Szpila" poderwał się na równe nogi i rzucił kilka zdań w stronę Zimnocha, które z pewnością nie nadają się do cytowania... "Jestem na niego gotowy, potrzebuję trzech miesięcy przygotowań i walczymy" - powiedział Zimnoch w rozmowie z Mateuszem Borkiem z Polsatu. Autor: Dariusz Jaroń