"Szpila" w najbliższą sobotę zaatakuje Wildera i należący do niego tytuł mistrza świata federacji WBC wagi ciężkiej. Mało kto daje Polakowi szansę, tymczasem znienawidzony rywal zza miedzy wcale nie skreśla "Szpili". Drogi Zimnocha i Szpilki regularnie się krzyżują. Zimnoch już 20 lutego podczas gali w Legionowie zmierzy się z Mike'em Mollo (20-5-1, 12 KO), którego wcześniej dwukrotnie zastopował Artur. Należy przy tym przypomnieć, iż w obu przypadkach Szpilka lądował na deskach. Natomiast Wilder, z którym za pięć dni rękawice skrzyżuje Szpilka, jeszcze w czasach boksu olimpijskiego przegrał z Krzyśkiem podczas mistrzostw świata w 2007 roku w Chicago. Nasi dwaj czołowi "ciężcy" mieli zaboksować z sobą podczas Polsat Boxing Night. Podgrzali dodatkowo atmosferę, gdy pobili się na konferencji prasowej, ale ostatecznie do walki nie doszło, ponieważ... Szpilka tuż przed Polsat Boxing Night stoczył zaskakująco trudną walkę z Mollo. Pomimo wspólnej niechęci, Zimnoch w miarę pozytywnie wypowiada się o szansach Szpilki w konfrontacji z "Brązowym Bombardierem". - Walka Wildera ze Szpilką może spokojnie pójść w dwie strony. Oczywiście Amerykanin jest faworytem, ale co zrobi Szpilka zależy tylko i wyłącznie od niego. Ważne jest to, jak Szpilka wyjdzie skoncentrowany, jaką będzie miał obronę i taktykę. Ma niezły narożnik i na pewno jego trener już wie, co powinien zrobić, żeby wygrać. Niewątpliwie Artur będzie musiał unikać prawego prostego, żeby nie dać się znokautować, ale wiadomo, że jak Wilder złapie dystans do lewego prostego, to od razu za lewym pójdzie też prawy. Łatwo jest się wymądrzać, trudniej zrobić. Szpilkę czeka trudne zadanie, ale go nie skreślam - ocenił Zimnoch. - Wystarczy sobie tylko wyobrazić, jak super sprawą dla naszego kraju byłoby, gdyby tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej należał do Polaka. Czy akurat jemu się to uda? Mam nadzieję, że tak. Choć nie przepadamy za sobą, to trzymam za niego kciuki - powiedział Zimnoch.