Zimnoch gdy zorientował się, że decyzją o głodówce nie przybliża się do pojedynku ze Szpilką, zrewidował swój cel, który początkowo przyświecał odstawieniu jedzenia. Białostoczanin zdał sobie sprawę, że stał się obiektem drwin "Szpili" i jego promotora Andrzeja Wasilewskiego, dlatego teraz ogłosił, że kontynuowanie głodówki będzie miało charakter detoksu. - Głoduję dalej, bo chce kompletnie oczyścić swój organizm z toksyn i wszystkiego co jest zbędne w moim organizmie. Po głodówce wrócę silniejszy pod każdym względem - zapowiedział Zimnoch na swoich oficjalnym koncie na Facebooku. 35-latek jest zdania, że do walki ze Szpilką w przyszłości na pewno dojdzie, a teraz złożył deklarację, że jest otwarty i gotowy na każdy inny pojedynek. Tymczasem "Szpila", który w rozmowie z Interią definitywnie wykluczył starcie z Zimnochem, po powrocie do Polski z zapoznawczych treningów ze swoim nowym trenerem Rosjaninem Romanem Anuczinem, wyraził niepokój o stan zdrowia białostoczanina. - Powiem szczerze, że trochę szkoda mi tego człowieka, naprawdę... Mimo, że się nie lubimy, to jest mi go szkoda. Nie wiem, czy tam coś się stało, jakieś ciosy, bo to dziwnie wygląda. Ewidentnie widać, że jeśli chodzi o rozmowę, to nie jest ten sam człowiek, którym był. To widać i nie chodzi mi o głodówkę, ale o sam sposób mówienia. Nie wiem, czy widzicie, jest taki jakby opóźniony... Nie wiem, szkoda, ale niestety taki jest boks - skomentował Szpilka w rozmowie z branżowym portalem ringpolska.pl.