Ostateczny skład turnieju poznamy dopiero w lipcu, jednak Andrzej Wasilewski - promotor "Diablo", już teraz potwierdza, że sobotnia wygrana zapewni Włodarczykowi udział w WBSS. A pieniądze będą olbrzymie, nawet dla tych, którzy odpadną już po pierwszej serii ćwierćfinałowej.Zawodnicy dostaną po 400 tysięcy dolarów za samo wyjście do ringu, a dodatkowe 400 tysięcy bonusu za ewentualną wygraną. W razie zwycięstwa w pierwszym pojedynku oraz porażki w drugim, łączna gaża wyniesie około półtora miliona dolarów. Suma nagród w limicie kategorii junior ciężkiej, bo przecież będzie też turniej w dywizji super średniej, wyniesie 23,5 miliona dolarów. Z docelowej ósemki wykrystalizowała się szóstka najbardziej prawdopodobnych uczestników WBSS - Murat Gasijew, Yunier Dorticos, Mairis Briedis, Ilunga Makabu, Andrew Tabiti i właśnie zwycięzca walki "Diablo" z naturalizowanym Niemcem. Niestety, udział Włodarczyka raczej uniemożliwi włączenie do takiego projektu Krzysztofa Głowackiego (26-1, 16 KO), o co jego promotorzy również zabiegali."Takie mam informacje, że zwycięzca walki Krzyśka z Gevorem zostanie uczestnikiem turnieju. Bardzo chcielibyśmy tam również Krzyśka Głowackiego, ale póki co nie mogę potwierdzić jego udziału w tym projekcie. Będzie ciężko, ponieważ organizatorzy chcą dotrzeć do różnych krajów i dwaj reprezentanci Polski nie są im na rękę" - tłumaczy Wasilewski."Nie obchodzą mnie atuty Gevora, dla mnie ważne jest tylko to, żebym to ja dobrze walczył. Z pewnością muszę rozpocząć ostrzej niż zazwyczaj i nie przespać początku. Niech on poczuje pierwsze ciosy, to później będzie już łatwiejsza robota" - stwierdził były dwukrotny mistrz świata.