"Sportowo to był dla mnie cudowny rok. Najpierw zwycięstwo po dramatycznym spektaklu w Moskwie nad mistrzem olimpijskim z Pekinu Rosjaninem Rachimem Czakijewem, a niedawno kolejna wygrana przed czasem, tym razem w Chicago z odwiecznym rywalem Włochem Giacobbe Fragomenim. W życiu prywatnym tak pięknie już nie jest, ale jestem optymistą, zresztą jak zawsze" - powiedział 32-letni Włodarczyk, od 2010 roku czempion World Boxing Council. Pięściarz z podwarszawskiego Piaseczna już sześć razy obronił ten tytuł, zaś wcześniej w jego dorobku był pas IBF w kategorii junior ciężkiej. Teraz Włodarczyk marzy o karierze w wadze ciężkiej, choć początki są... trudne. "Niestety, nie dojdzie do skutku lutowy pojedynek z byłym mistrzem Europy Albertem Sosnowskim. Organizatorzy gali uznali, że nasze oczekiwania finansowe są za duże. Szkoda, bo Albert byłby dla mnie rywalem, dzięki któremu mógłbym posmakować tej królewskiej wagi. Liczyłem na mocny wstęp, przedsionek do kategorii ciężkiej, ale jak widać jeszcze muszę poczekać. Oczywiście, nie uważam Sosnowskiego za słabego boksera, ale poradziłbym sobie z nim" - stwierdził. Włodarczyk na razie nie może liczyć na walki unifikacyjne w junior ciężkiej. Jego promotor Andrzej Wasilewski już kilka tygodni temu w rozmowie z Polską Agencją Prasową mówił, że do wejścia do ringu nie "palą się" ani Kubańczyk Pablo Hernandez, ani Niemiec Marco Huck. "Diablo" ma jednak pomysł na swoją karierę. "Zobaczymy, co jeszcze się urodzi w mojej głowie, ale widzę siebie między linami razem z... Ukraińcem Władimirem Kliczką, mistrzem świata w wadze ciężkiej. Jego brat Witalij nie jest już czempionem WBC, więc może mnie dane będzie spróbować powalczyć o ten pas z Władimirem. To byłaby dodatkowa dawka emocji, i dla mnie, i dla kibiców. Jak na kategorię ciężką jestem małym zawodnikiem, więc musiałbym urosnąć - zrobić z siebie "kwadraciaka" i dojść do wagi 100 kg. Wszystko możliwe" - uważa jedyny obecnie polski zawodowy mistrz świata. Krzysztof Włodarczyk zaczął profesjonalnie boksować w wieku 19 lat. Nigdy nie miał okazji wystąpić na igrzyskach. "O olimpiadzie już nie myślę, zresztą nigdy nie byłem typem turniejowego boksera, walczącego na najwyższym poziomie dzień po dniu. Wolę dłuższe przygotowania do jednej konkretnej walki, jak to miało miejsce ze złotym medalistą igrzysk w Pekinie Czakijewem. Po wygranej z nim przekonałem siebie i wszystkich, że wciąż jestem twardym skurczybykiem" - przyznał. Co ciekawe, syn Włodarczyka - Czarek kilka tygodni temu rozpoczął treningi, ale... zapasów. "Na pierwsze zajęcia zawiózł go dziadek i bardzo mu się spodobało. Sam jestem ciekaw, co będzie dalej, jak pójdzie mu w zawodach dzieci, czy pozostanie przy tym sporcie" - zakończył bokser, który tuż przed świętami Bożego Narodzenia sprawił sobie prezent i kupił nowy samochód - audi Q7 quatro. W salonie takie auto kosztuje ok. 260 tysięcy złotych.