W poprzedniej dekadzie Szot należał do najlepszych, ale też chyba najbardziej pechowych polskich pięściarzy amatorskich. Jedno zwycięstwo dzieliło go od medali MŚ w 2001 i 2005 roku oraz ME w 2004 i 2006 - za każdym razem kończył zawody w 1/4 finału. Bliski był również wyjazdu na igrzyska do Aten (2004) i Pekinu (2008). Przed obydwoma olimpiadami przegrywał decydujące pojedynki w turniejach kwalifikacyjnych. "Powoli zabieram się do podsumowania sportowych osiągnięć, stoczyłem wiele dobrych walk z wysokiej klasy rywalami, ale tak naprawdę boks to tylko zabawa. Moim największym zwycięstwem jest wspaniała rodzina - żona i dwóch synów. Oliwier ma 10 lat, a Oskar 7. Na razie obaj grają w piłkę nożną, nie wiem czy pójdą śladem ojca i zaczną boksować" - powiedział 36-letni Szot. Siedem razy zdobył mistrzostwo Polski, czterokrotnie triumfował w Memoriale Feliksa Stamma. Niepowodzenie przed IO w Pekinie sprawiło, że podpisał zawodowy kontrakt z Tomaszem Babilońskim (Konspol Babilon Promotion). Początkowo wygrywał walkę za walką, ale w ostatnim czasie już tylko przegrywa; bilans 18-17-1. "Jeśli za miesiąc przegrałbym w Legionowie z Tomaszem Królem, który niedawno dopiero rozpoczął występy na profesjonalnych ringach, przyspieszyłbym moją decyzję o zakończeniu kariery. Musiałbym zapomnieć o rywalizowaniu z Michałem Chudeckim i Michałem Syrowatką. Król jest mańkutem, z takim trudno się walczy, ale wierzę, że sobie poradzę, może nawet wygram przed czasem" - dodał. Szot łączy treningi bokserskie z pracą w... masarni w Myszkowie, gdzie zajmuje się rozbiorem mięsa. "Jestem przyzwyczajony do ciężkiej, dziesięciogodzinnej pracy. Nie zawsze mam siłę pójść wieczorem na zajęcia, zresztą już nie boksuję wyłącznie dla pieniędzy. Chcę, aby kibice zobaczyli jeszcze w akcji niezłego Krzysztofa Szota. Przydałoby się wygrać, żeby rekord pozostał na plusie" - stwierdził zawodnik noszący przydomek "Rzeźnik". W przeszłości boksowała też jego żona Ewelina. 18 kwietnia w podwarszawskim Legionowie na ring wróci były pretendent do tytułu mistrza świata federacji WBA w wadze półciężkiej Paweł Głażewski. W grudniu przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie z Niemcem Juergenem Braehmerem.