Już w ćwierćfinale w Chicago czeka na Polaka rywal z najwyższej półki - Maksim Własow (42-2, 25 KO). Ale i stawka jest podwójna, gdyż zwycięzca, poza awansem do półfinału WBSS, zdobędzie również pas WBO w wersji tymczasowej. - Nie widzieliście jeszcze mojej najlepszej wersji. Będę lepszy niż wtedy, gdy pokonywałem Marco Hucka i zdobywałem tytuł mistrzowski - chwali się Głowacki. - Siła uderzenia i precyzja to moje znaki firmowe, ale boksowanie z kontuzjami to straszne doświadczenie. Tak było w przypadku walki z Huckiem. Miałem poważne problemy z lewym nadgarstkiem, lecz wraz z upływem czasu, dzięki adrenalinie, poczułem się bardziej komfortowo. Tym razem obyło się bez kontuzji. Na pewno zobaczycie mnie więc lepszego niż w walce z Huckiem - uspokaja swoich kibiców popularny "Główka" z Wałcza. - Jeśli Krzysztof i Ołeksandr Usyk wygrają tego samego wieczoru, a Usyk pójdzie do wagi ciężkiej, wówczas Głowacki zostanie pełnoprawnym mistrzem WBO. Przed nim trudne zadanie w osobie Własowa, który od dawna pozostaje niepokonany. Wierzę jednak, że ma szansę na zwycięstwo w tym pojedynku oraz całym turnieju - stwierdził Leon Margules, amerykański współpromotor Polaka.