Łukasz Różański został piątym polskim zawodowym mistrzem świata w boksie. Wcześniej po pasy sięgali: Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Głowacki i Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Ten ostatni przypomniał sobie, jak Różańskiego na salę przyprowadził Dawid Kostecki, ale ten szybko wrócił do domu. - Każdy pewnie zgodzi się z tym, że jest drewniany i w jego stylu walki nie za bardzo jest skład i ład. Liczy się jednak efekt - powiedział "Diablo" w rozmowie z Interia Sport. Krzysztof "Diablo" Włodarczyk: w jego stylu nie za bardzo jest skład i ład, ale liczy się efekt Tomasz Kalemba, Interia Sport: Dla Łukasza Różańskiego to była dopiero 14. walka w karierze i to w wieku 37 lat. Teraz jest mistrzem świata. Sensacyjnym? Krzysztof "Diablo" Włodarczyk: - Tak naprawdę Alen Babić nie był do tej pory sprawdzony przez mocnego pięściarza. Nie mówię, że Adam Balski bije słabo, ale po jego ciosie usiadł na dupę. Tymczasem Różański potrafi uderzyć i pokazał to w dwóch walkach wcześniej. Ten jego tytuł na pewno jest trochę sensacyjny, ale odbieram go bardzo pozytywnie. Kiedy Różański zaczynał przygodę z boksem zawodowym, to robił furorę gabarytami, ale jednak wielu śmiało się z tego, że jest drewniany. Nie miał techniki, a teraz został mistrzem świata. - Nikt tego jednak nie starał się prostować. Każdy pewnie zgodzi się z tym, że jest drewniany i w jego stylu walki nie za bardzo jest skład i ład. Liczy się jednak efekt. Deontay Wilder też nie czaruje techniką. Ma jednak długie łapy. Swoimi gabarytami i siłą uderzenia nadrabia braki. Tak jak Łukasz Różański. Pamiętam, jak kiedyś przyprowadził go na salę Dawid Kostecki. Pobył trochę z nami, nawet chyba niecały rok, i wrócił do domu. Nie ukrywam, że zaskakiwało mnie na początku to, co robił i jak doszedł do tego miejsca, w którym teraz jest. Brał sobie do walki zawodników mocno wyeksploatowanych, którzy najlepsze lata mieli już za sobą i przewracali się od podmuchu pięści. Kariera Różańskiego z pewnością jest jednak niezwykła. Przecież on zaczynał przygodę z boksem w wieku 17 lat. Po drodze miał kilka lat przerwy, a teraz - mając 37 lat - został zawodowym mistrzem świata. - To jest boks i wszystko tu się może zdarzyć. Tak naprawdę dopiero walka z dobrym zawodnikiem zweryfikuje to, gdzie Łukasz tak naprawdę jest i czy to nie był przypadek. Boksować o tytuł zawsze jest łatwiej niż bronić mistrzowskiego pasa. Nasz pięściarz zniósł jednak wielką presję. Do walki z Babiciem wyszedł tak, jakby miał odłączony układ nerwowy. - Kibice w Rzeszowie zrobili niesamowite widowisko. Jak o tym mówię, to mam aż ciarki na ciele. Podkarpacie jest, jeśli o kibicowanie w Polsce, niepowtarzalne. I ci kibice zrobili bardzo dobrą robotę. Babić został wchłonięty przez ich energię. Wyszedł do walki i nie wiedział, jak uderzać lewym prostym. Był kompletnie skołowany. Jak myślę o tej walce, to jest mi wesoło, bo znowu Polska ma mistrza świata w boksie. To jest coś wspaniałego, dlatego nie ma co krytykować. Ludzie chcą krwi i taki styl, w którym Łukasz prze na rywala im się po prostu podoba. Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport