Do tragicznej w skutkach awantury między czterema zawodnikami amatorskiej kadry doszło w marcu 2005 roku na warszawskich Fortach Bema. Najbardziej poszkodowany Cieślak przeszedł trzy poważne operacje. Wiele miesięcy spędził w szpitalach i na rehabilitacji, ale do sportu wrócił. "Marzenia o wyjeździe na olimpiadę prysły jak bańka mydlana, polscy działacze i trenerzy bokserscy skreślili mnie po tamtych wydarzeniach. A ja fizycznie w miarę szybko się pozbierałem, gorzej było pod względem psychicznym. Zresztą do dziś wiele spraw pozostało nierozwiązanych, czekam na odszkodowanie od sprawcy w wysokości 30 tysięcy złotych, które zasądził mi sąd" - powiedział Cieślak. W 2007 roku, mając 22 lata, pięściarz pochodzący z okolic Wołomina rozpoczął profesjonalną przygodę. Pierwsze dwie walki stoczył w Niemczech. Największym sukcesem było młodzieżowe mistrzostwo świata IBF w wadze super piórkowej. "Promotorzy nieistniejącej niemieckiej grupy Arena posłali mnie na pierwszy ogień na sparingi z Yuriorkisem Gamboą, mistrzem olimpijskim z Aten i późniejszym czempionem zawodowym. Byli zadowoleni, bo nie odpuszczałem Kubańczykowi, dlatego podpisaliśmy umowę. Wtedy popełniłem pierwszy błąd w życiu, za bardzo pokazując, iż mam niemałe pieniądze. Nieprzespane noce, tańce i swawole, tak to wtedy wyglądało" - dodał. Na polskich galach "Skorpion" Cieślak wygrywał, ale w życiu prywatnym nie zawsze mu się układało. "Miałem jakiegoś pecha, bo wiele razy uczestniczyłem w drogowych stłuczkach, miałem też dwa poważne wypadki. Jeden samochodem, z ofiarą śmiertelną, ale nie z mojej winy. Drugi na motorze, kiedy przekroczyłem prędkość i wypadłem na łuku drogi. Kilka godzin wcześniej ochrzciłem córkę... Dziś ona ma 3,5 roku, a ja nie mogę widywać mojego dziecka, mimo korzystnego wyroku. Była partnerka nie zgadza się, abym spotykał się z córeczką" - zaznaczył. Bokser, który 14 maja skończy 30 lat, już wcześniej ogłaszał zakończenie kariery. Do jej wznowienia namówił go promotor Mariusz Grabowski, który organizuje galę 16 maja w Inowrocławiu. Cieślak spotka się z rumuńskim przeciwnikiem, liczy, że w kolejnych miesiącach wyzwania będą większe. "Moja kariera została źle poprowadzona, przyjmowałem walki z pięściarzami cięższymi nawet o pięć kilogramów, z takimi też sparowałem. Z tego również wyniknęły moje problemy neurologiczne i ze wzrokiem. Na szczęście lekarze zapewniają, że mogę dalej boksować. Kiedyś trener Zbigniew Raubo powiedział, że miałem znacznie większy talent od Krzyśka Włodarczyka, wielokrotnego mistrza świata kategorii junior ciężkiej. "Diablo" poszedł dobrą drogę, a mi zabrakło takich doradców" - uważa. Oprócz Cieślaka, w Inowrocławiu na gali Tymex Boxing Promotion wystąpią m.in. niepokonani Damian Jonak (39 wygranych, 1 remis) oraz Ewa Brodnicka (7 zwycięstw).