To był fatalny wieczór w wykonaniu Adama Kownackiego. Polak przed starciem był bojowo nastawiony. Twierdził, że liczy się dla niego nie tylko wygrana, a odzyskanie dobrego imienia i pokazanie się ze znakomitej strony. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Już w pierwszej rundzie "Babyface" został posłany na deski po serii ciosów. W ósmej odsłonie rywalizacji jego narożnik rzucił natomiast ręcznik, by chronić zdrowie zawodnika. W ten sposób Adam Kownacki zanotował czwartą z rzędu porażkę, w tym trzecią przed czasem. Polski pięściarz mieszkający za oceanem nie kryje rozczarowania swoją postawą. - Czasami się przegrywa. Mam nadzieję, że dostarczyłem wam emocji. Teraz czas na wakacje z rodziną. Dziękuję wszystkim, którzy doprowadzili do tej walki. Ze mną wszystko w porządku poza kilkoma rozcięciami. Kocham was - napisał na relacji na Instagramie polski bokser. Warto jednak zaznaczyć, że zabrał jeszcze głosu odnośnie końca kariery. Póki co zawodnik pochodzący z Łomży potrzebuje czasu na poukładanie spraw w swojej głowie. Z kolei pogromca Polaka Joe Cusumano w rozmowie z AB Boxing News wypowiedział się pozytywnie o Adamie Kownackim. - Nie sądziłem, że Kownacki po nokdaunie w pierwszej rundzie będzie w stanie wrócić do walki, ale on napierał dalej. Adam Kownacki to legenda, ciężko zapracowałem na to, aby go pokonać - mówił. - Nie chce się usprawiedliwiać, ale w okolicach czwartej, może piątej rundy uszkodziłem sobie lewą rękę i dlatego zacząłem się ustawiać się w odwrotnej pozycji - ujawnił na marginesie Amerykanin.