Początek starcia w Las Vegas, gdzie na co dzień mieszka 24-letni Haney, należał do niego, ale Łomaczenko zdominował ostatnie rundy, zadając więcej ciosów niż rywal (124-110). Wszyscy sędziowie po 12 rundach wskazali jednak na zwycięstwo Amerykanina, dwóch 115:113, a jeden 116:112. "Myślę, że udowodniłem, że wciąż mogę być w boksie, jestem w dobrej formie. Wygrałem tę walkę. Po 12 rundach byłem pewny, że tak się stanie. Kontrolowałem to starcie" - przyznał Łomaczenko, który po zeszłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę wstąpił do sił zbrojnych, by walczyć z agresorem, jednak potem wrócił do sportu. Jeszcze dalej poszedł menedżer pięściarza z Białogrodu. Boks. Menedżer Wasyla Łomaczynki nie gryzł się w język po walce z Devinem Haneyem "To był rozbój w biały dzień. Ekipa Haneya dostała prezent bożonarodzeniowy latem" - powiedział Egis Klimas. "Zamierzamy odwołać się od tej decyzji. Ci sędziowie nie rozumieją, jak bokserzy ciężko pracują. Gwarantuję, że nie odpuścimy. Chcemy pokazać, że musi być sprawiedliwość" - dodał. To była 20. zawodowa walka Łomaczenki, którego bilans wynosi 17-3. "Łomaczenko to przyszły zawodnik Galerii Sław. Był moim najtrudniejszym rywalem. Ta walka umieściła mnie na zawsze na kartach historii" - stwierdził Haney, który wygrał po raz 30. i wciąż pozostaje bez porażki.