"Show must go on" - ciśnie się na usta od początku, gdy świat obiegła informacja, że 20 lipca w Teksasie Mike Tyson, najmłodszy mistrz świata w historii wagi ciężkiej, zmierzy się z Jakiem Paulem, który wyniósł swoją popularność na wyżyny dzięki platformie Youtube. Informacja z prędkością światła obiegła wszystkie media, czyli intencja organizatorów - że przedstawienie musi trwać - szybko znalazła potwierdzenie. Mike Tyson - Jack Paul. Emeryt w zawodowej walce, wielkie kontrowersje Na niektórych filmikach, które trafiają do mediów społecznościowych, widać nienaturalną szybkość, z jaką porusza się 57-letnia "Bestia", ale niektórzy zdają się nie zwracać uwagi na takie "detale". Liczy się to, że w dobie poszukiwania niestandardowych bodźców, mamy kolejną odsłonę nietypowej rozrywki. Niespełna dwa miesiące temu jeszcze można było mieć wiarę, że ktoś, kto koniec końców weźmie na siebie odpowiedzialność, finalnie odwoła się do zdrowego rozsądku. Choć z drugiej strony już wtedy docierały niepokojące doniesienia. Jak wtedy ustalił dziennikarz Ariel Helwani, co na portalu X przekazał dalej inny Michael Benson z talkSPORT.com, walka Tysona (50-6, 44 KO) z Paulem (9-1, 6 KO) może być oficjalnie usankcjonowanym pojedynkiem zawodowym. Nadzieję dawała wiara w roztropność Komisji Sportowej stanu Teksas, na której spoczywał ciężar wydania w tej sprawie ostatecznego stanowiska. Mimo świadomości ogromnej odpowiedzialności za zdrowie 57-latka, teksański Departament Licencji i Regulacji poinformował, że walka mężczyzn, których rocznikowo dzieli różnica półtora pokolenia, zostaje usankcjonowana jako zawodowe starcie. Tajemnica Mike'a Tysona ujrzała światło dzienne. To dlatego nokautował rywali Czyli ta rozrywka nie ma mieć nic wspólnego z pokazówką, a na głowie zawodników nie będzie kasków. Jedynymi posunięciami, które mają przysłużyć się zdrowiu weterana, są większe rękawice niż standardowo używane w walkach (zamiast 10- będą 14-uncjowe), a także krótsze, dwuminutowe rundy. Jeśli walka rozstrzygnie się na pełnym dystansie, potrwa osiem rund, ale w myśl tych regulacji nokaut także byłby mile widziany. Jack Paul: To wojna, jeden z nas musi umrzeć W normalnej sytuacji, gdyby między liny wszedł "stary" Mike Tyson, w formie z najlepszych lat, Jake Paul zostałby zmieciony z ringu. Niestety teraz sytuacja staje się odwrotna, to mężczyzna w sile wieku na mogącym pomieścić nawet 100 tysięcy widzów stadionie AT&T w Arlington jest ogromnym (śmiertelnym) zagrożeniem dla niegdyś najniebezpieczniejszego człowieka na kuli ziemskiej. Nie wiadomo, ile w słowach Jake'a Paula jest marketingu i nakręcania zainteresowania, ale gdyby mówił serio, to w ringu nie zamierza okazać litości dla Tysona.