Tyson Fury kilka dni temu był widziany w świetnym humorze na jednym z angielskich lotnisk. Robił sobie zdjęcia z fanami, a na jego twarzy malował się uśmiech. Prywatnie jest szczęśliwy, ale zawodowo ostatnio ma trudniejszy okres - majowa walka unifikacyjna z Ołeksandrem Usykiem była jego pierwszą porażką na światowych ringach. Oczywiście oznaczała, że wszystkie pasy królewskiej kategorii trafiły do Ukraińca. Ten federacji IBF został jest zwakowany, a 21 września powalczą o niego Anthony Joshua i Daniel Dubois. Stawką rewanżu Fury - Usyk nie będzie więc już komplet pasów mistrzowskich. Pojedynek zaplanowano na 21 grudnia w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Mimo braku statusu unifikacyjnego szykują się wielkie emocje. Wszyscy są ciekawi, jak "The Gypsy King" zareaguje ma pierwszą porażkę w swoim CV. Dillian Whyte w rozmowie z iFL TV zasugerował, że może już nie wrócić do dawnej dyspozycji, choć nie przesądza tego. Przypomnijmy, że Fury w ostatniej walce przed starciem z Usykiem walczył z Francisem Ngannou. 28 października poleciał na deski z rąk kameruńsko-francuskiej gwiazdy MMA, choć ostatecznie wygrał na punkty w brzydkim stylu. Whyte: "Fury być może nie jest już nawet zmotywowany do walki z Usykiem" - Jeśli będzie dobrze trenował, ma szansę, ale pewność siebie Usyka będzie ogromna. Jest człowiekiem, odniósł wiele knockdownów i być może odbiło się to na nim, może nie jest już nawet zmotywowany. Wcześniej myślał, że może go pokonać, ale teraz wie, że będzie to znacznie trudniejsze zadanie - dodał. Przypomnijmy, że Fury stwierdził niedawno, że powinien zostać uznany przez sędziów zwycięzcą majowego pojedynku. - W ósmej rundzie zadał dobry cios i rozwalił mi nos, w dziewiątej wygrał 10-8, dałem mu jeszcze dziesiątą, ale poza nimi żadnej innej. Walka z Usykiem była o wiele łatwiejsza niż myślałem. Ludzie mówili, że jest trudnym zawodnikiem do trafienia, a ja podpalałem go kombinacjami czterech ciosów i śmiałem się z niego. Mój problem w tej walce polegał na tym, że prawdopodobnie za dobrze się bawiłem. To było chyba zbyt łatwe. Było tak, jakbym walczył z lokalnym bokserem amatorem. Za bardzo mi się to podobało, wygłupiałem się i zapłaciłem za to najwyższą cenę w dziewiątej rundzie - mówił. We wspomnianej dziewiątej odsłonie był liczony, a przed upadkiem na deski uratowały go liny i sędzia, przerywając serię ciosów Ukraińca. Whyte w marcu wrócił na ring po półtora roku, wygrywając z Christianem Hammerem. Rumun ma 38 lat i najlepsze chwile kariery raczej za sobą, ale wynik zawsze idzie w świat. Przypomnijmy, że gdy dwa lata temu Brytyjczyk szykował się do konfrontacji z Joshuą, został zdyskwalifikowany za doping, jednak udało mu się skutecznie odwołać. Udowodnił, że zażyte przez niego środki były skażone.