Można śmiało powiedzieć, że Igrzyska Olimpijskie w Paryżu przewróciły życie Julii Szeremety do góry nogami. Młoda pięściarka przed najważniejszą imprezą sportową czterolecia była zawodniczką szerzej nieznaną. Wywalczony w stolicy Francji srebrny medal sprawił, że dziś jej nazwisko odmieniane jest w mediach niemal przez wszystkie przypadki. Sukces Polki określony został jedną z największych niespodzianek igrzysk. W sobotę podczas Forum Polskiego Boksu w Kielcach Szeremeta odebrała kolejną część nagrody za srebrny krążek - od Polskiego Związku Bokserskiego otrzymała 100 tysięcy złotych i samochód. Wcześniej PKOl uhonorował ją nagrodą w kwocie 200 tys. zł, diamentu, malarskiego dzieła sztuki oraz vouchera na wakacje. Premia z Ministerstwa Sportu i Turystyki sięgnęła natomiast 75 tys. złotych. Julia Szeremeta już to wie. Mówi o złotym medalu. Zostały mniej niż dwa tygodnie Szeremeta odebrała kolejną część nagród za medal olimpijski. Ważna deklaracja ze strony Sławomira Nitrasa Na Międzynarodowych Targach Branży Bokserskiej i Forum Polskiego Boksu obecny był także minister sportu - Sławomir Nitras. Z ust polityka padła głośna i wiążąca deklaracja, którą w mediach określono wprost jako "sukces" Julii Szeremety. Nitras zadeklarował, że zwiększy się finansowanie polskiego boksu olimpijskiego. - Nie podam teraz kwoty, ale zapewniam, że to będzie wyraźny wzrost. W boksie widać progres i nie chodzi tylko o to, że nasze zawodniczki tak świetnie zaprezentowały się na igrzyskach. Widać to po liczbie młodych zawodników i klubów, która stale rośnie. Naprawdę widzimy, że boks olimpijski się rozwija i wraca do okresu świetności - dodał Sławomir Nitras. Szeremeta padła ofiarą "sławy". Przykre wyznanie młodej pięściarki Szeremeta w przeciągu kilku tygodni zyskała w Polsce niemal status celebrytki, co nie raz doprowadziło niestety do przekroczenia granicy przez kibiców. Srebrna medalistka olimpijska z Paryża w rozmowie z dziennikarzami "Radia Lublin" nie ukrywała, że sława potrafi jej niekiedy mocno ciążyć. -Powiem szczerze, nie jest łatwo przejść przez miasto. (...) Widzę, że mnie obserwują, a ja udaję, że ich nie widzę, że kontaktu wzrokowego nie łapię. Ale jak już podejdzie jedna osoba, to dużo osób podchodzi i prosi o zdjęcie. (...) Muszę uważać, jak gdzieś jestem, bo widzę, że ludzie mnie z ukrycia nagrywają. To nie jest fajne - wyznała polska pięściarka.