24 lutego wojska rosyjskie na rozkaz Władimira Putina zaatakowały Ukrainę, niszcząc miasta i wsie, a także zabijając niewinnych cywilów. Bestialstwo 69-letniego agresora dotknęło nie tylko gospodarkę i politykę kraju. Mocno ucierpiał również rosyjski sport. Większość reprezentantów Rosji wykluczono z międzynarodowych rozgrywek. Niektóre federacje po kilku miesiącach od ataku Putina na Ukrainę postanowiły jednak zapomnieć o dotkniętych wojną i cierpiących obywatelach tego kraju. Największe wyzwanie w karierze "Pudziana"? Hitowa walka potwierdzona IBA przywraca Rosjan do rywalizacji. Kliczko reaguje Z pozoru szokującą decyzję podjęła na początku października Międzynarodowa Federacja Boksu. Zdaniem przedstawicieli IBA, "sport nie powinien być powiązany z polityką", dlatego rosyjskich i białoruskich pięściarzy przywrócono do rywalizacji. Faworyzowanie reprezentantów tych krajów nie może jednak dziwić - prezesem federacji jest bowiem "człowiek Putina", Umar Kremlow. Co więcej, głównym sponsorem IBA jest rosyjski Gazprom. Wobec decyzji Międzynarodowej Federacji Boksu nie przeszedł obojętnie utytułowany pięściarz z Ukrainy, Władimir Kliczko. 46-latek opublikował wymowny wpis na Twitterze, dosadnie komentując przywrócenie reprezentantów Rosji i Białorusi do rywalizacji międzynarodowej. Na kontrowersyjną decyzję IBA zareagowali m.in. Litwini, którzy zapowiedzieli już zwołanie Komitetu Wykonawczego i dyskusję na temat dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do zawodów. "Potępiamy i nadal będziemy potępiać decyzję IBA, która nie była omawiana z żadnymi federacjami narodowymi" - napisał w oficjalnym oświadczeniu Darius Saluga, prezydent litewskiej federacji. Oto kolejny rywal Najmana! Walka na brutalnych zasadach