Warszawianka, która 26 kwietnia skończyła 29 lat, zaznaczyła, że najpierw musi zakwalifikować się do olimpijskiej reprezentacji Polski, a jeśli to się uda, to w Brazylii będzie chciała co najmniej powtórzyć sukces z Londynu, gdzie zajęła trzecie miejsce w klasie RS:X. - Moim celem jest medal igrzysk w Rio. Najlepiej złoty. Miałam w grudniu okazję pływać na tym akwenie. Jest bardzo trudny, bardzo wymagający i to nie będą łatwe regaty. Ale warunki dla każdego będą takie same. Aby być lepszą od rywalek, muszę szukać innych atutów - przyznała. Klepacka chętnie wyżywa się na "gruszce" czy tarczy, ale zadawanie komuś ciosów, nawet w szlachetnej "szermierce na pięści", jak mawiali wielcy w tej dyscyplinie Jerzy Kulej, Zbigniew Pietrzykowski czy Tadeusz Walasek, jest dla niej wciąż barierą nie do pokonania. Od jej "pierwszego kroku bokserskiego" mija 13 lat. Gdy zakwalifikowała się na igrzyska do Aten (2004), uznała, że musi poprawić przede wszystkim wydolność i kondycję. - Kiedy miałam 17 wiosen i jarałam się sportem, trener uznał, że muszę więcej czasu przeznaczyć na ćwiczenia ogólnorozwojowe. Brakowało mi też dynamiki, a przy moim niskim wzroście i filigranowej sylwetce także siły. Wtedy tata, znający bokserów, zabrał mnie do sali Gwardii przy Hali Mirowskiej. Tam poznałam Pawła Skrzecza. Wiedziałam, że to wicemistrz olimpijski z Moskwy w wadze półciężkiej, bo interesowałam się sportem od dziecka - zaznaczyła. Skrzecz do dziś pamięta "małą Zosię" z tamtych lat. - Przyszła do mnie na salę mała dziewczynka, ponieważ trener powiedział jej, że jest za mało dynamiczna. Starałem się jej wpoić ducha walki. Szło jej bardzo dobrze - wspomniał wicemistrz świata z 1982 roku. - Jeśli nie byłaby medalistką w windsurfingu, to byłaby w boksie. Dziś ma wielką siłę - dodał. Wicemistrz Europy z 1983 roku (ma też w dorobku brązowy krążek z 1979) od razu rzucił wiotką nastolatkę na głęboką wodę. - Chodziłam na zajęcia do chłopaków, próbowałam też walczyć, lecz moje ciosy zatrzymywała jakaś dziwna siła. Stawała przede mną granica, której nie mogłam i nie mogę do dziś przekroczyć - podkreśliła Klepacka, zadając pytanie: "Jak można uderzać człowieka?" Przyznała też, że wprawdzie świętą nie jest, bo przez te 13 lat wyprowadziła sporo ciosów, ale - jak zaznaczyła - zawsze ktoś musiał zrobić to pierwszy. - Trzeba było mnie sprowokować, abym starała się oddać, bo inaczej sędziowie nie mieliby co wpisać do karty. Liczba ciosów - zero - powiedziała z uśmiechem na twarzy, a poważnie dodała, że po urodzeniu drugiego dziecka i przymusowej przerwie w treningach właśnie ćwiczeniami ogólnorozwojowymi oraz bokserskimi nadrabiała zaległości. - Paweł jest fantastycznym facetem, mam z nim od początku znajomości doskonały kontakt - nadmieniła mistrzyni świata z 2007 roku oraz dwukrotna wicemistrzyni z 2011 i 2012 roku.Skrzecz, który prowadzi zajęcia w Akademii Walki na warszawskim Grochowie, od tego roku ma podpisaną umowę z Polskim Związkiem Żeglarskim. Jak podkreślił, "zabawa się skończyła". Wcześniej bywało, że "Zośka dwa tygodnie trenowała, trzy miesiące jej nie było, przychodziła przez miesiąc, nie było jej pół roku". - Od tego roku jestem trenerem Zosi, który przygotowuje ją kondycyjnie, szybkościowo, ogólnorozwojowo i przede wszystkim siłowo - dodał Skrzecz. Jak przyznał, już słyszy dobre relacje ze strony zawodniczki i jej trenera żeglarskiego. - Myślę, że popracujemy do Rio tak, że Zosia zdobędzie wreszcie upragniony złoty medal olimpijski - podsumował były znakomity pięściarz.