Byłemu mistrzowi świata organizacji WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej najbardziej brakuje sali treningowej. - Męczy mnie trochę, że nie mogę się ruszać tak jakbym chciał, że nie mogę przeprowadzić normalnego treningu. Poza tym chciałbym wyjechać w jakieś fajne miejsce w Polsce - stwierdził. Czy Krzysztof "Diablo" Włodarczyk dostrzega jakieś pozytywne strony obecnej sytuacji? - Tak, wreszcie mam czas, żeby spędzać więcej czasu z rodziną. Jestem częściej z moimi dziećmi i osobami, które bardzo kocham, które są najbliższe mojemu sercu. Mam też grono przyjaciół, z którymi rozmawiamy przynajmniej raz dziennie przez telefon i planujemy właśnie to, co będziemy robić, kiedy to wszystko już się skończy. Pocieszamy się nawzajem i staramy się trzymać w duchu spokoju - podkreślił pięściarz. Pretendent do odzyskania mistrzowskiego pasa organizacji WBC pracuje obecnie nad remontem domu pod Warszawą. Przemieszcza się między jednym, a drugim mieszkaniem oraz właśnie tym remontowanym. W obecnej chwili najbardziej wspierają go najbliżsi. - Wspiera mnie teraz mama, tata, narzeczona i dzieci. Humory poprawiamy sobie sami nawzajem, ja nie jestem zdołowany i sfrustrowany tym, że siedzę w domu i nie mogę nic zrobić. Mamy dosyć spory ogródek, dlatego jest gdzie biegać i jest co robić. Proszę mi wierzyć, w gospodarstwie rolnym jest naprawdę dużo frajdy i dużo zabawy, każdemu polecam wieś - zaznaczył Włodarczyk. W ostatnim czasie "Diablo" zaczytał się w książce Leopolda Tylmana "Zły". - Polecił mi ją prawie dwa razy starszy przyjaciel. To trochę gangsterska książka, niesamowita opowieść o starej Warszawie, nie chcę więcej o niej opowiadać, ale polecam każdemu, przeczytajcie ją i dowiedzcie się, co było w latach, kiedy mnie i innych stosunkowo młodych ludzi na świecie jeszcze nie było - powiedział "Diablo".